Ciężkie walki Kurdów z Państwem Islamskim w pobliżu miasta Kobane w Syrii
Do coraz gwałtowniejszych walk między dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS) a bojownikami kurdyjskimi dochodzi w pobliżu Kobane (Ajn al-Arab) przy granicy Syrii z Turcją - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Według Obserwatorium do najcięższych starć ma dochodzić na wschód od tego kurdyjskiego miasta. Jak do tej pory, bojownikom kurdyjskim udaje się odpierać ataki dżihadystów, o czym świadczy m.in. zniszczenie przez obrońców Kobane dwóch pojazdów należących do IS.
Z kolei przedstawiciel syryjskich Kurdów Naser Hadż Mansur poinformował, że kurdyjscy ochotnicy odparli ostatni atak islamistów na wschód od miasta, niszcząc przy okazji jeden z czołgów bojowników IS.
Dżihadyści oblegają Kobane od ponad dwóch tygodni, co doprowadziło do masowego exodusu do Turcji. Bojownicy IS na północy Syrii, którzy kontynuują ofensywę w pobliżu granicy tureckiej, otoczyli Kobane z trzech stron i w czwartek znajdowali się w odległości zaledwie kilku kilometrów od centrum miasta. W minionych tygodniach przejęli kontrolę nad setkami okolicznych wiosek, zmuszając ponad 150 tys. syryjskich Kurdów do ucieczki do Turcji. Ogółem jest już w tym kraju ok. 1,5 mln uchodźców z Syrii.
Islamiście nie składają broni
IS kontynuuje działania zbrojne mimo nalotów prowadzonych przez międzynarodową koalicję pod dowództwem USA. W czwartek premier Turcji Ahmet Davutoglu zapewnił, że jego kraj uczyni wszystko, co w jego mocy, aby nie dopuścić do zajęcia Kobane przez dżihadystów. Tego samego dnia parlament Turcji zgodził się na interwencję sił zbrojnych kraju na terytorium Syrii i Iraku, a także zezwolił międzynarodowej koalicji na prowadzenie działań z tureckiego terytorium przeciwko dżihadystom.
Mimo czwartkowego głosowania w tureckim parlamencie rola Ankary w koalicji nie została doprecyzowana. Turcja obawia się, że jeśli amerykańskim atakom nie będzie towarzyszyła długofalowa polityczna strategia walki z Państwem Islamskim, to mogą one tylko wzmocnić reżim syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada, a także bojowników kurdyjskich. Są oni powiązani z Kurdami żyjącymi w Turcji, którzy od 30 lat walczą o większą autonomię.