Cięcia pensji polityków. Poseł PiS oskarża media: To wy stworzyliście taką atmosferę
Jeszcze niedawno PiS i PO jak jeden mąż opowiadały się za podniesieniem pensji dla posłów o kilka tysięcy złotych. Dziś nasi rozmówcy nie chcą o tym pamiętać. Poseł PiS oskarża media: - To wy wytworzyliście taką atmosferę.
06.04.2018 14:15
Aby zrozumieć, jak daleko można przesunąć w polityce granice populizmu, należy cofnąć się o kilka lat. Lato 2015 r., schyłek rządów PO. Ówczesna marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiada, że w projekcie budżetu na 2016 r. znajdą się pieniądze na podwyżki dla parlamentarzystów. Platforma dąży do ponadpartyjnego konsensusu, zaczyna się liczenie szabel. – Wielokrotnie podejmowane były próby, by tę kwestię uregulować. Przez lata pensje były zamrożone. Ale pomysł podwyżek nie spodobał się ówczesnej opozycji, czyli PiS i innym klubom parlamentarnym. A w tej sprawie potrzebna jest zgoda wszystkich sił politycznych, żeby miało to sens – przyznaje dziś w rozmowie z Wirtualną Polską Kidawa-Błońska.
Kilkanaście tygodni później – po wypowiedzi marszałek nt. projektu budżetu na 2016 r. – władzę przejmuje PiS. Pomysł Platformy upada, projekt budżetu zostaje zmieniony. Problem zostaje odsunięty, sprawa wróci po kilku miesiącach, gdy obóz władzy poczuje się pewnie.
Połowa 2016 r. PiS, w osobie posła sprawozdawcy Łukasza Schreibera, proponuje projekt ustawy radykalnie podwyższającej pensje wszystkich polityków bez wyjątku. Roczny koszt – co najmniej 20 mln zł.
Jeden z posłów PiS: - W kierownictwie partii panowało przekonanie, że pensje w administracji rządowej, zwłaszcza dla najważniejszych polityków, przede wszystkim ministrów i wiceministrów, powinny być wyższe. Wyższe zarobki prezydenta, pensja dla Pierwszej Damy – to wszystko było oczywiste. Wiedziano, iż jest to pomysł ryzykowny, że ludzie mogą tego nie zaakceptować, ale nie podważono nigdy jego sensu. Ale nie było mowy o podwyżce dla posłów! Wyłożyliśmy się na tym, tabloidy nas rozjechały.
Bo Kaczyński nie wiedział
Gdy wybucha afera, dziennik „Fakt” informuje: prezes PiS się wściekł, ciska gromy. Powód? Jarosław Kaczyński miał nie wiedzieć, że w projekcie zmian ustawy o wynagrodzeniach najważniejszych osób w państwie przewidziano podwyżki dla posłów. Po prostu nie znał szczegółów projektu. I mimo iż podwyżki popierane były wówczas przez parlamentarzystów partii rządzącej (za wprowadzaniem do obrad sejmowych czytania poselskiego projektu podwyżek dla ministrów i parlamentarzystów głosowało 223 posłów klubu PiS, o czym dziś mało kto pamięta), projekt ostatecznie upadł.
Nagle rakiem zaczęto wycofywać się z pomysłu – głównie pod naciskiem tabloidów – a politycy z kierownictwa partii zrzucali odpowiedzialność na posłów. Cięgi zbierał sam Schreiber (dziś w rozmowie z WP stanowczo podkreśla, iż to nie on był inicjatorem i twórcą tego projektu), a od projektu odcinano się twierdząc, iż był jedynie „poselski”. Medialnie temat – również ze względu na środek wakacji – dość szybko wygaszono. Upadł też nowy projekt, równie mocno krytykowany.
Nie zmienia to faktu, że wśród parlamentarzystów PiS - ale nie tylko nich - od zawsze panowała pokusa podwyższenia sobie apanaży. Posłowie mieli zarabiać więcej o… 2,7 tys. zł, czyli kwotę mniej więcej równą tej, która – jeśli zrealizuje się scenariusz przedstawiony w tym tygodniu przez Jarosława Kaczyńskiego – zostanie wkrótce parlamentarzystom odebrana wskutek cięć pensji o 20 proc.
Ale posłowie w obecnej kadencji źle nie mają: po cichu przyznawano im dodatkowe przywileje, np. zwiększając ryczałty na prowadzenie biur poselskich czy dając tysiące złotych na ich remonty. Poza tym parlamentarzyści cieszą się też wieloma innymi przywilejami stawiającymi ich ponad „zwykłymi” obywatelami. Mogą odpisać sobie od podatku 30 tys. zł rocznie, mają darmowy transport publiczny, środki z Sejmu na benzynę, wielu z nich otrzymuje pieniądze na mieszkanie w Warszawie. Przykłady można mnożyć.
Poseł PiS zrzuca winę na media
Plany ukrócenia tego „Bizancjum” poprzez cięcia pensji było – wbrew oficjalnej narracji – jednoosobową decyzją Jarosława Kaczyńskiego. I to sprawia, że członkowie klubu PiS muszą położyć uszy po sobie i karnie akceptować wszystkie ruchy prezesa. Łukasz Schreiber mówi dziś Wirtualnej Polsce: - Jest taka decyzja kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, szanuję ją i się z nią zgadzam. Będę głosował za tym, co zostało zaproponowane. Takie jest oczekiwanie. Poseł, który sprawozdawał projekt podwyższający pensje dla posłów, dziś przekonuje, że całe zamieszanie powstało z winy mediów: - Taką wytworzyliście państwo atmosferę - mówi WP.
Łukasz Rzepecki, poseł Kukiz’15 (w ubiegłym roku wyrzucony z PiS za to, że głośno krytykował zamiar wprowadzenia dodatkowego podatku dla Polaków w postaci tzw. opłaty paliwowej) mówi nam: - Doskonale pamiętam, jak moi koledzy z PiS podpisywali projekt o zwiększeniu dla siebie pensji. Od początku twierdziłem, że nie jest to dobry kierunek, bo wszyscy widzimy, jak zarobki polityków mają się do zarobków Polaków.
Rzepecki w rozmowie z WP podkreśla, że klub Kukiz’15 wielokrotnie proponował obniżenie uposażeń dla posłów (w tym obniżenie horrendalnie wysokiej kwoty wolnej), ale PiS konsekwentnie te pomysły odrzucało. – Dziś mamy do czynienia z sytuacją kuriozalną, gdzie najpierw przekonuje się obywateli, że nagrody się należały, prezes PiS mówi o „pazurkach”, potem nagle się z tego wycofuje. To pokazuje niebywały chaos komunikacyjny w PiS. Nie ma osoby, która zarządza przekazem partii – dodaje kojarzony z Marcinem Mastalerkiem - współtwórcą kampanijnych sukcesów PiS - były już polityk partii rządzącej.
Jeden z posłów PiS w rozmowie z WP niechętnie, ale przyznaje rację Rzepeckiemu: - Samo oddanie nagród byłoby bardzo dobrym jak i na tak trudną dziś dla nas sytuację ruchem PR-owym. Boję się, że cięciami pensji parlamentarzystów i samorządowców pan prezes przelicytował. Obym się mylił, wciąż wierzę w instynkt Jarosława Kaczyńskiego.
- Kaczyński próbuje postawić parawan, który zasłoni to, co się wydarzyło. Wciąż nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytania: kto i dlaczego podjął decyzję o przyznaniu nagród. Skoro władza jest tak odważna w forsowaniu niekonstytucyjnych ustaw, to niech z otwartą przyłbicą przyzna, jak było z systemem premii i nagród. Bo sami wyborcy PiS tego nie rozumieją. Mają z tym problem, stąd ta nerwowa reakcja prezesa Kaczyńskiego – twierdzi w rozmowie z WP Małgorzata Kidawa-Błońska.
A co z obniżkami uposażeń dla posłów? Przecież PO chciała je kilka lat temu podwyższyć. – Uważam, że zarobki parlamentarzystów są adekwatne – przyznaje dziś była marszałek Sejmu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl