Ciągle nie wiadomo, co zatruło ryby w Warcie
Inspektorom ochrony środowiska z Poznania wciąż nie udało się ustalić przyczyny masowego zatrucia ryb w Warcie. Z rzeki wyłowiono już w sumie trzy tony martwych ryb. Przywrócenie zarybienia do stanu sprzed katastrofy potrwa nawet kilkanaście lat.
02.11.2015 | aktual.: 25.01.2016 17:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nadspodziewanie dużą liczbę śniętych ryb unoszącą się w wodzie zauważono w poprzedni weekend. Wezwani nad Wartę strażacy z Obornik potwierdzili, że na odcinku 15 kilometrów między miejscowościami Łukowo i Kiszewo zarówno na brzegach jak i w nurcie rzeki są setki martwych ryb.
Wkrótce podobne sygnały odebrano z wielu innych miejscowości, przez które przepływa Warta. Za pośrednictwem Regionalnego Systemu Ostrzegania wydano komunikat dla ludności informujący, aby nie jeść martwych ryb wyławianych z rzeki lub leżących na jej brzegach.
Odpowiedź na pytanie, co zatruło ryby, miały dać wyniki ich badań weterynaryjnych lub analiza próbek wody. Niestety, jak wynika z raportu przedstawionego na posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, do tej pory nie znaleziono przyczyny.
- Dotychczas udało się wykluczyć czynniki mikrobiologiczne, które wskazywałyby na choroby zakaźne. Badania wykluczyły też część związków chemicznych, takich jak metale ciężkie – informuje Tomasz Stube, rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska cały czas prowadzi bieżący monitoring rzeki. Pobrane próbki wody nie wskazują na przekroczenia jej parametrów. Nadal prowadzone są oznaczenia, które określą źródło skażenia.
Sprawdzono też m.in. na lewobrzeżną oczyszczalnię ścieków mieszczącą się przy ul. Serbskiej w Poznaniu, ale kontrola wykluczyła, aby doszło do awarii lub zrzutu ścieków z tego obiektu do rzeki.
Udało się za to wykluczyć, aby kilka przypadków martwych ptaków i dzików znalezionych w okolicach Warty miało jakikolwiek związek z zatruciem ryb.
Do tej pory z rzeki wyłowiono i przekazano do utylizacji około trzech ton ryb, ale nie ma wątpliwości, że skala skażenia jest znacznie większa. Zdaniem przedstawicieli Polskiego Związku Wędkarskiego przywrócenie stanu zarybienia rzeki sprzed katastrofy może potrwać nawet kilkanaście lat.
Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego nadal apeluje o niespożywanie ryb wyłowionych z rzeki lub znalezionych na brzegach do czasu wyjaśnienia sprawy przez służby.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .