Chuligani mają lepiej niż dzieci z domu dziecka
Na utrzymanie podopiecznego ośrodka
resocjalizacyjnego przeznacza się więcej pieniędzy niż na
wychowanka domu dziecka - alarmuje "Głos Szczeciński".
Wycieczki, nawet 300 zł kieszonkowego (na 2-3 miesiące), 500 zł zapomogi na kupno ubrania - na tyle może liczyć wychowanka Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Szczecinie. Dzienne utrzymanie nastolatki, to ponad 83 zł. Miesięcznie - blisko 2500 zł. - Resocjalizacja musi kosztować - mówi Barbara Kosmala, zastępca dyrektora MOW w Szczecinie.
Jeszcze więcej, bo ponad 144 zł dziennie kosztuje utrzymanie dziecka w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Pyrzycach. Anna Oleksy, dyrektorka domu dziecka w Lubinie (pow. kamieński), śmieje się, gdy pytamy ją o wydatki na ubrania dla wychowanków.
- Mamy tak mało pieniędzy, że nie wiemy co za nie kupić. Dzieci idą do komunii. Nie jest łatwo - przyznaje. - Dobrze, że mamy przyjaciół w Szwecji. Dają nam sporo ciuchów. Kupujemy więc tylko bieliznę i buty. Prosimy też o pomoc sponsorów. Staramy się dawać wychowankom 10 zł kieszonkowego. Ale niesystematycznie.
Dzienny koszt utrzymania dziecka w Lubinie to ok. 62 zł. Najwięcej kosztuje utrzymanie pracowników. Placówka próbuje ratować swój budżet wynajmując pomieszczenia dla letników. Utrzymanie wychowanka domu dziecka w Barlinku (pow. myśliborski) to wydatek rzędu 66 zł, w Dębnie - 62 zł, w Binowie i Trzcińsku Zdroju - 54 zł.
Prezesa Zachodniopomorskiego Okręgu Młodzieży Wszechpolskiej dziwią koszty utrzymania wychowanków Młodzieżowych Ośrodków Wychowawczych. - To jest powyżej średniej krajowej - mówi Krzysztof Adamiak. - Wygląda na to, że w Polsce opłaca się być nieuczciwym. Trzeba by się przyjrzeć, czy środki na te placówki wydawane są rozsądnie i czy to przynosi efekt. Słyszymy przecież, że wiele wychowanków popełnia nadal przestępstwa. (PAP)