PolskaChorobliwa miłość doprowadziła do procesu. Policja musiała interweniować ok. 100 razy

Chorobliwa miłość doprowadziła do procesu. Policja musiała interweniować ok. 100 razy

Sąd umorzył sprawę kobiety, która napastowała swojego chłopaka i nagminnie łamała zakazy sądowe. - Biegli orzekli, że dziewczyna jest niepoczytalna - poinformowała rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu.

Chorobliwa miłość doprowadziła do procesu. Policja musiała interweniować ok. 100 razy
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

10.12.2014 | aktual.: 14.12.2014 11:27

Prokuratura przedstawiła kobiecie zarzut popełnienia czterech przestępstw. Miała dopuścić się naruszenia miru domowego, złamania zakazu zbliżania się, zniszczenia mienia oraz kierowania gróźb karalnych. Czyny te są zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności.

Anna L. zakochała się w swoim 18-letnim partnerze wiosną 2012 roku. Wówczas wprowadziła się do mężczyzny, który dzielił mieszkanie ze swoją matką. Uczucie pomiędzy obojgiem szybko wygasło. Podczas każdej próby rozstania dochodziło do awantury.

- Historia tej kobiety jest wyjątkowa. Zasługuje z pewnością na uwagę i refleksję. Geneza konfliktu między 21-letnią Anną L., a jej 18-letnim partnerem miała swój początek wiosną bieżącego roku. 20-latka mieszkała wspólnie z chłopakiem w domu jego matki. Po pewnym czasie mężczyzna zdecydował, że chce zakończyć związek. Jednak nie mógł tego zrobić, gdyż jak tłumaczył, L. robiła mu awantury i sceny zazdrości. On sam określił ją jako niepoczytalną - mówił w 2012 roku Jakub Sawicki, rzecznik elbląskich policjantów

Prokuratura ustaliła, że kobieta napastowała mężczyznę. Wielokrotnie przychodziła przed dom chłopaka i rzucała kamieniami w szyby - jeden z nich wybił okno. Policja interweniowała ok. 100 razy, a L. prawie 20 razy trafiała do izby zatrzymań.

W sierpniu 2012 roku kobieta usłyszała sądowy zakaz zbliżania się do posesji chłopaka na odległość mniejszą niż 100 metrów. Prokuratura ustanowiła nad nią dozór. Jednak nie wystarczyło to na długo, gdyż kobieta po pewnym czasie ponownie zaczęła napastować "ukochanego".

Ostatecznie sprawą zajął się sąd. Anna L. nie pojawiła się na rozpoczęciu procesu, gdyż była wtedy przed domem ukochanego. Wówczas podjęto decyzję o tymczasowym aresztowaniu kobiety. Od tej pory 22-latka była doprowadzana na każdą rozprawę. Jej proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)