Choroba wysysa z niej życia. Alicja potrzebuje pomocy
Ma 47 lat i od ponad roku walczy z rzadką chorobą. Obecnie stan Alicji Marciuk jest bardzo zły, ale jest też nadzieja. Skomplikowana neurochirurgiczna operacja w Barcelonie, na którą potrzeba ponad 280 tys. zł. Czasu jest jednak coraz mniej.
25.04.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:53
Zaczęło się od omdlenia na ulicy, później karetki, szpitale, kroplówki, badania stały się codziennością. Diagnoza, którą postawiono Alicji, to niestabilność czaszkowo-szyjna, która powoduje kompresję pnia mózgu i rdzenia kręgowego. Jej przypadek jest jednak jeszcze bardziej skomplikowany. Istnieje bowiem podejrzenie, że cierpi na trzy inne poważne, przewlekłe choroby. Grozi jej paraliż prowadzący do śmierci. Jedynym ratunkiem jest operacja.
Do 17 maja rodzina Alicji musi zebrać na nią ponad 280 tys. zł, dlatego prosi o pomoc. Tu można włączyć się w zbiórkę.
Kim jest Alicja? Zanim zachorowała była dziennikarką, robiła reportaże, prowadziła szkolenia, dużo podróżowała. Marzyła o wyjeździe do Ameryki Południowej, gdzie chciała zgłosić się do pracy misyjnej z dziećmi.
- Nigdy nie zapomnę, jak któregoś grudniowego, wigilijnego wieczoru pojechałyśmy z samochodem obładowanym pluszowymi miśkami z radiowym logo. Zatrzymałyśmy się przy szpitalu onkologicznym w Gdańsku. Oddział dziecięcy. Kilkanaście wpatrzonych w nas oczu. Wyciągnięte rączki po pluszaki, radość na szczupłych twarzach bez włosów. Przysiadała przy każdym łóżku - tak o Alicji opowiada jej przyjaciółka Katarzyna Jankowska-Nelup.
- Potem pojechałyśmy na oddział dziecięcy do szpitala psychiatrycznego. Tu spędziliśmy jeszcze więcej czasu. Przy tych dzieciach nie było rodziców. Alicja była jak Święty Mikołaj, ubrała nawet czerwoną czapkę. Śmiała się, słuchała, czule przemawiała, brała na kolana. Kiedy wychodziłyśmy, płakała - dodaje.
Alicja zawsze chętnie pomagała innym, teraz po raz pierwszy sama musi prosić o pomoc. Nosi kołnierz ortopedyczny, ma problemy z wypowiadaniem słów, oddychaniem, traci pamięć. Ból nie do zniesienia, porażenie jelita, drgawki, dysfagia, trudności w oddychaniu, paraliż czy śmierć z powodu sepsy - według specjalistów bez leczenia te objawy będą się pogarszać.
Co więcej, siostra Alicji zmarła w wieku 25 lat. Przyczyna jej śmierci do dziś nie jest jasna.
- Choroba zmieniła nasze życie. Przekroczyliśmy pewne granice, nabraliśmy w wielu sprawach pokory. Musieliśmy się nauczyć przyjmować wsparcie od różnych osób, bo sami nie dalibyśmy rady w tak ciężkim czasie. Sytuacja zweryfikowała plany zawodowe, musieliśmy zrezygnować z pracy. (...) - Obecnie stan Alicji jest już bardzo zły. Serce pracuje o wiele za szybko – nawet przy bardzo małym wysiłku. Każda noc to niespokojny sen i strach, czy to nie jest ta ostatnia - mówi mąż Alicji..