Chojnice. Tragiczny pożar w hospicjum. Ratownik relacjonuje: wyrwałem z płomieni swoją mamę
Ratownik, który brał udział w akcji ratowniczej w hospicjum w Chojnicach, wspomina tragiczny pożar. Wśród pensjonariuszy była jego matka. - Wyrwałem ją z płomieni - opowiada mężczyzna.
08.01.2020 | aktual.: 08.01.2020 10:34
Do zdarzenia doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. W wyniku pożaru cztery osoby zmarły, a 24 trafiły do szpitala. Poszkodowani to 20 pacjentów, dwie pracowniczki hospicjum i dwóch policjantów, którzy brali udział w ewakuacji. Najprawdopodobniej przyczyną pożaru hospicjum przy ulicy Strzeleckiej w Chojnicach było zaprószenie ognia przez jednego z pensjonariuszy.
Straż pożarna informowała, że dotarła na miejsce cztery minuty po zdarzeniu, ale był problem z dostaniem się do środka: wszystkie drzwi były pozamykane i trzeba było je wyważać. Brakowało również czujek informujących o potencjalnym zagrożeniu.
Chojnice. Tragedia w hospicjum. Dramatyczna relacja
W akcji brali udział również ratownicy, którzy teraz opisują tragiczny pożar w hospicjum. - Dostaliśmy informację o ewakuacji hospicjum. Krzyknąłem: Tam jest moja mama! Ale usiałem zachować zimną krew, bo przecież byłem na dyżurze - mówi w rozmowie z "Super Expressem" pan Marian, który pracuje w szpitalu w Chojnicach.
- W drugim transporcie wiozłem moją mamę Krystynę. Była w hospicjum od 14 miesięcy. Leżała dwie sale obok tej, w której wybuchł pożar. Mówiła, że obudził ją huk i płomienie. Zaczęła krzyczeć. Była tylko w pampersie i koszuli nocnej. Pielęgniarki zdjęły ją z łóżka na podłogę, ciągnęły do wyjścia - dodaje.
Ratownik wspomniał również o mężczyźnie który najprawdopodobniej wywołał pożar w hospicjum. Był w ośrodku od trzech miesięcy. - Chyba był z Czerska. Samotny, nikt go nie odwiedzał. Poruszał się o balkoniku i często widziałem, jak palił papierosy - mówi pan Marian w rozmowie z tabloidem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Super Express"