Chodzisz do psychologa? Sprawdź, czy to nie sekta
Liczba sekt religijnych we Francji wzrosła w ostatnich latach trzykrotnie - wynika z raportu opublikowanego przez Miviludes, francuską agendę rządową walczącą z ruchami sekciarskimi. Nowe grupy religijne ukrywają się często pod szyldem psychoterapii czy rozwoju osobistego.
19.05.2009 | aktual.: 19.05.2009 13:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak ujawnia raport, obecnie we Francji działa od 500 do 600 sekt, podczas gdy 15 lat temu było ich mniej niż 200. Rzadko występują jednak otwarcie jako grupy religijne. Częściej - dla przyciągnięcia nowych członków - kuszą ofertą psychoterapii czy rozwoju personalnego. Jak zauważa prezes Miviludes, Georges Fenech, sekty wykorzystują w ten sposób rosnące zapotrzebowanie na tego rodzaju praktyki we Francji.
Autorzy raportu apelują do władz o sporządzenie oficjalnego spisu szarlatanów, którzy działają bez żadnych uprawnień. Miviludes szacuje, że co najmniej jedna czwarta wszystkich działających we Francji psychoterapeutów, nie ma odpowiedniego wykształcenia.
Próbują oni "leczyć" na podstawie często zupełnie fałszywych teorii, np. że wszystkie choroby, łącznie z nowotworem, pochodzą z nierozwiązanych konfliktów w podświadomości pacjenta. Dyplomowani psychoterapeuci ostrzegają, że może to spowodować trwałą traumę u pacjentów.
- Ofiary psychologicznych szarlatanów to ludzie, którzy zostali zawiedzeni przez tego, w którym pokładali wszystkie swoje nadzieje - tłumaczy dziennikowi "La Croix" francuski psychiatra i psychoanalityk, Michel Topaloff. Dodaje, że kontakt z psychologicznymi szarlatanami można porównać do zawodu w miłości: w obu przypadkach efektem może być głęboka izolacja od świata i utrata zaufania nawet do najbliższych osób.
Jak przypominają media, francuskie władze w ostatnim czasie nasilają walkę z zamaskowanymi sektami. W lutym francuskie ministerstwo zdrowia powołało specjalną grupę, mającą ścigać "niekonwencjonalne praktyki o celu psychoterapeutycznym".
Szymon Łucyk