Lekarz nie zareagował, 13‑latek został sparaliżowany. Zapadł wyrok
Sześć lat temu 13-letni Paweł źle się poczuł podczas szkolnej wycieczki. Na miejsce wezwano pogotowie. Lekarz zignorował stan chłopca. Nastolatek został sparaliżowany. Teraz lekarz usłyszał wyrok skazujący na pół roku więzienia w zawieszeniu.
20.06.2024 | aktual.: 20.06.2024 18:52
Paweł, który od niemowlęcia cierpiał na wodogłowie, miał założoną zastawkę Pudenza, która odprowadzała nadmiar płynu mózgowo-rdzeniowego. Od momentu operacji był pod stałą kontrolą neurologów i neurochirurgów.
Rodzice chłopca byli informowani, że w przyszłości może być konieczna wymiana zastawki i zostali poinformowani o objawach, które mogą towarzyszyć jej dysfunkcji. To silne bóle głowy i wymioty. Zostali również poinformowani, że w przypadku wystąpienia tych objawów, powinni natychmiast wezwać pogotowie lub zabrać chłopca do szpitala.
Matka Pawła przekazała te informacje nauczycielom i dostarczyła zaświadczenia lekarskie od specjalisty neurologii dziecięcej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sześć lat temu Paweł poczuł się źle podczas szkolnej wycieczki do kina. Miał silne bóle głowy, wymiotował i omdlewał. Nauczycielka pozwoliła mu opuścić autobus wcześniej, pozostawiając go na przystanku pod opieką innego ucznia. Ten miał go odprowadzić do domu. To właśnie ten uczeń wezwał pogotowie.
Do Pawła wezwano karetkę. Do szpitala trafił dopiero za drugim razem
Po przyjeździe karetki pogotowia matka Pawła poinformowała lekarza o przeprowadzonej u syna operacji i o tym, że objawy wskazują na dysfunkcję zastawki. Dodała, że to wymaga pilnego przetransportowania chłopca do szpitala. Lekarz mimo to zdecydował się na podanie chłopcu leków i pozostawienie go pod opieką matki.
Kiedy stan Pawła pogorszył się, matka ponownie wezwała pogotowie. Po przyjeździe tego samego zespołu medycznego i ponownym zbadaniu Pawła lekarz podjął decyzję o przewiezieniu chłopca do szpitala. Nie zastosowano jednak trybu przewiezienia chłopca w kodzie pilności 1, czyli jak najszybszego.
Po operacji chłopiec potrzebował intensywnej rehabilitacji
W szpitalu stwierdzono dysfunkcję zastawki i przekazano chłopca na Oddział Neurochirurgii Dziecięcej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeprowadzono natychmiastową operację.
Po operacji Paweł nie kontaktował się z otoczeniem, ale dzięki intensywnej rehabilitacji zaczął poruszać kończynami i wodzić wzrokiem za osobami, które są w pobliżu. Jego stan poprawił się po kilkukrotnym podaniu komórek macierzystych, które sprowadzono z Bangkoku dzięki pieniądzom uzyskanym podczas charytatywnej zbiórki.
Możliwa jeszcze kasacja
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach poinformowała w czwartek o prawomocnym wyroku w tej sprawie. Oprócz kary więzienia w zawieszeniu sąd nałożył na lekarza grzywnę w wysokości 10 tys. zł.
Wobec nauczycielki Pawła, która była również oskarżona w tej sprawie, sąd warunkowo umorzył postępowanie karne na dwa lata. Kobieta ma również wpłacić 4 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.
Zgodnie z wnioskami prokuratora, sąd zasądził także nawiązki od oskarżonych na rzecz pokrzywdzonego. Lekarz ma mu zapłacić 25 tys. zł, a nauczycielka - 5 tys. zł.
Rzeczniczka gliwickiej prokuratury Karina Spruś, przyznała, że choć śledczy uważają wyrok za słuszny pod względem wymierzonych kar, nie zgadzają się z sądami obu instancji co do kwalifikacji prawnej przestępstwa zarzuconego lekarzowi.
Sąd uznał, że lekarz działał nieumyślnie, podczas gdy prokuratura uważa odwrotnie. - Po zapoznaniu się z pisemnymi motywami sądu zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wywiedzeniu kasacji w tym zakresie - dodała prok. Spruś.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie żyje 19-dniowy noworodek. Miał poważne obrażenia głowy