Chlebowski do biznesmena: Rysiu na 90% załatwimy
"Rzeczpospolita" ujawnia kulisy afery, o której Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu. Dziennik ustalił, że w sprawę zamieszani są czołowi politycy PO: szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki. Mieli lobbować w interesie firm hazardowych. Dziennik ujawnił, co mówili o tym Chlebowski i Drzewiecki. "Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo" - mówił Chlebowski jednemu z biznesmenów z Dolnego Śląska.
CBA zaalarmowało prezydenta o przecieku, który nastąpił po tym, jak Biuro powiadomiło o aferze premiera Donalda Tuska - pisze "Rzeczpospolita".
CBA rozpoczęło operację „Black Jack”, gdy agenci Biura zorientowali się, że dwaj biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek próbują załatwić korzystne dla swoich firm zapisy nowelizacji ustawy hazardowej.
Biznesmenom założono podsłuchy telefoniczne. Wtedy okazało się, że byli oni w stałym kontakcie ze Zbigniewem Chlebowskim, który kieruje w Sejmie Komisją Finansów Publicznych, do której trafiłaby ustawa hazardowa.
Innym politykiem PO, z którym kontaktowali się był Mirosław Drzewiecki, minister sportu, którego resort odpowiada za przygotowania do Euro 2012. Na ten cel miały być przeznaczone pieniądze z dodatkowej daniny (zwanej dopłatą) nałożonej na firmy hazardowe.
Przedsiębiorcy spotykali się bezpośrednio z politykami, odbyli też z nimi dziesiątki rozmów telefonicznych. Te zostały nagrane za zgodą sądu. Po roku spotkań i rozmów biznesmenów z politykami wycofano zapisy o dopłatach. CBA ostrzegło, że budżet państwa mógł stracić właśnie tę dopłatę, która na zmianach w tzw. ustawie hazardowej mogła sięgać 469 mln zł .
"Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy"
W podsłuchanych przez CBA rozmowach biznesmeni naciskali na polityków PO, by ci załatwili usunięcie dopłat z projektu ustawy. "Rzeczpospolita" ujawniła, co mówili o tym Chlebowski i Drzewiecki. "Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo" - mówił Chlebowski Sobiesiakowi. "Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa" - zapewniał innym razem.
W maju 2009 r. Drzewiecki napisał do wiceministra finansów odpowiedzialnego za ustawę, że w związku ze zmianą planów inwestycji przed Euro 2012, pieniądze z dopłat nie będą potrzebne. Resort wykreślił więc dopłaty z projektu nowelizacji.
12 sierpnia 2009 r. szef CBA poinformował o sprawie premiera Tuska, prosząc o zachowanie "najwyższej ostrożności przy udostępnianiu załączonych materiałów osobom trzecim". Dwa tygodnie później biznesmeni wpadli w panikę. Sobiesiak poinformował Koska, że interesuje się nimi CBA. Po tym ich kontakty się urywają. 12 września szef CBA powiadomiło o domniemanym przecieku premiera. 18 września ta wiadomość trafiła do Lecha Kaczyńskiego.
Ustawa hazardowa jest "naprawdę złą ustawą"
Zbigniew Chlebowski powiedział "Rzeczpospolitej", że zna obu biznesmenów, ale nie lobbował na ich korzyść.
Mówił też, że - według niego - ustawa hazardowa jest "naprawdę złą ustawą". - W pierwszej części zakłada, że pozwolenia na salony i kasyna, które dziś wydaje minister finansów, zostaną przekazane wójtom, burmistrzom i prezydentom. I ja przeciw temu zdecydowanie protestowałem, bo to jest absolutny skandal, który groził korupcją w całym kraju - powiedział gazecie.
- Po drugie - ta ustawa zakłada ulgi dla tzw. wideoloterii. Powoduje, że w każdym punkcie, gdzie dziś wysyła się totolotka, będzie można prowadzić gry hazardowe. () Gry hazardowe będą mogli prowadzić praktycznie wszyscy, a nie jak dzisiaj tylko kasyna oraz salony gier - mówił.
Chlebowski zapewnił, że nie uczestniczył w pracach końcowych nad ustawą, nigdy też nie rozmawiał na ten temat z wicepremierem Grzegorzem Schetyną, ani z ministrem Drzewieckim.
Minister w prezydenckiej kancelarii Paweł Wypych poinformował, że prezydent Lech Kaczyński rozważa spotkanie z prezydiami sejmu i senatu w związku z pismem, jakie otrzymał od CBA ws. prawdopodobnych nieprawidłowości przy projektowaniu nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych.
- Pan prezydent jest ogromnie zaniepokojony, jest również, nie ukrywam, zbulwersowany sytuacją. Nam się wydawało, że takie wydarzenia, do jakich dochodziło kilka lat temu, jak afera Rywina, w Polsce już miejsca mieć nie będą - stwierdził Wypych. W jego opinii, porównanie do afery Rywina jest uprawnione, bo wówczas również miało dojść do zmiany zapisów ustawowych.