Chiny zwiększają swoje siły w stolicy Tybetu
W stolicy Tybetu Lhasie porządku pilnują wzmocnione patrole chińskich sił bezpieczeństwa. Mieszkańcy miasta pozostają w domach - wynika z nielicznych relacji, które przedostają się z Tybetu do mediów. Rano znowu w mieście słuchać było odgłosy strzelaniny.
16.03.2008 | aktual.: 16.03.2008 10:47
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krwawe-zamieszki-w-chinach-6038675479434369g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krwawe-zamieszki-w-chinach-6038675479434369g )
Krwawe zamieszki w Chinach
Mający siedzibę w Indiach tybetański rząd na wychodźstwie poinformował, że potwierdzona liczba ofiar śmiertelnych piątkowych zajść w stolicy Tybetu, przekroczyła 80. Chińskie władze nadal mówią, że w piątek w Lhasie zginęło tylko 10 osób.
Jak podała hongkońska telewizja kablowa, około 200 pojazdów wiozących po 40-60 uzbrojonych żołnierzy wjechało do Lhasy. Telewizja pokazała migawki z opustoszałego miasta.
Mieszkańcy Lhasy, którzy zastrzegając sobie prawo do anonimowości informują, że ulice Lhasy patrolują uzbrojeni policjanci, którzy mają ze sobą także wyposażenie bojowe. O wzmocnionej obecności chińskich sił bezpieczeństwa na ulicach informują także mieszkańcy miasta Lithang w Syczuanie oraz Xiahe w prowincji Gansu, które zamieszkiwane są przez ludność tybetańską. Gazu łzawiącego użyła wczoraj właśnie w Xiahe chińska policja, aby rozpędzić demonstrujących w pobliżu rządowych budynków tybetańskich mnichów.
Władze potwierdziły, że mieszkańcom Lhasy zakazano wychodzić na ulice. Z głośników dobiegały slogany wzywające do przeciwstawienia się przemocy i utrzymania stabilności.
Słyszałem stłumione wystrzały. Nie ma co do tego wątpliwości. Przeżyłem dwie wojny w Iraku i znam ten rodzaj odgłosu - powiedział Gerald Flint, były żołnierz piechoty morskiej, a obecnie szef organizacji pozarządowej Volunteer Medics Worldwide.
Flint ocenił sytuację w Lhasie jako nadzwyczaj chaotyczną. Wiadomo, że naprawdę kontrolowany jest ruch ludzi. Żołnierze w pełnym rynsztunku bojowym stoją na każdym rogu ulicy. Jest mnóstwo ciężarówek - dodał. Sprecyzował, że wojsko jest wyposażone w maski gazowe, hełmy, tarcze i broń automatyczną.
Jak dodał Flint, od godzin popołudniowych do nocy w sobotę w Lhasie było słychać "eksplozje".
Powoli upływa czas ultimatum, które chińskie władze postawiły uczestnikom piątkowych zajść na ulicach Lhasy. W zamian za łagodne traktowanie mają oni do północy w poniedziałek dobrowolnie zgłosić się do miejscowych władz. Na razie zarówno zachodnie media, jak i organizacje pozarządowe nie dysponują żadnymi wiarygodnymi danymi, dotyczącymi liczby aresztowanych po zamieszkach w Tybecie. (sm)