Chiny montują broń na sztucznych wyspach. Przyspiesza militaryzacja Morza Południowochińskiego
Chiny przyspieszają z militaryzacją wysp na Morzu Południowochińskim. Najnowsze zdjęcia satelitarne pokazują szybki rozrost struktur, które wkrótce mogą posłużyć jako ufortyfikowane stanowiska broni przeciwlotniczej i artylerii obrony bezpośredniej. Państwo Środka już wcześniej rozmieszczało systemy wojskowe w obrębie wysp, raf i sztucznie usypanych lądów, jednak ostatnie kroki wskazują, że skala działań nabiera nowego rozmachu.
15.12.2016 | aktual.: 15.12.2016 20:13
Na wyspach Spratly powstają właśnie nowe budynki na planie sześciokąta. Specjalny zespół waszyngtońskiego Centrum Studiów Międzynarodowych i Strategicznych przeanalizował najnowsze zdjęcia satelitarne i doszedł do wniosku, że nowa infrastruktura może w niedalekiej przyszłości posłużyć m.in. jako stanowiska dla broni przeciwlotniczej.
Większe niż wcześniej
Nowe struktury zaczęły wyrastać ponad ziemię na siedmiu sztucznie rozbudowanych wyspach na przełomie czerwca i lipca. Powstają na rafach Mischief, Fiery i Subi. Przypominają wcześniejsze instalacje z raf Gavena, Hughsa, Johnsona czy Cuarterona z tą różnicą, że są większe od swoich poprzedniczek. Na mniejszych budynkach eksperci już teraz zidentyfikowali ze sporym prawdopodobieństwem broń, służącą do strącania pocisków manewrujących, działa przeciwlotnicze oraz stacje radiolokacyjne.
Nowe budynki powstają na trzech większych rafach. Chińczycy, korzystając z powierzchni, najwyraźniej zamierzają umieścić na niej instalacje o większych możliwościach. Na każdej z nich budowane są cztery struktury o planie sześciokąta. Wszystkie wzniesiono w bezpośrednim sąsiedztwie wybrzeża i rozstawione są w taki sposób, by móc razić ogniem we wszystkich kierunkach. Pojedyncze struktury są już ukończone, a broń została na nich zainstalowana, jednak większość jest jeszcze w ostatnich fazach budowy.
Pędząca militaryzacja
Budując stanowiska obronne, Pekin de facto zawłaszcza sporne wyspy, nie stosując się ani do roszczeń terytorialnych piątki sąsiadów, ani do wyroku Międzynarodowego Trybunału Morza, który orzekł jednej ze spraw na korzyść Filipin. Chiny nie słuchają także kolejnych apeli Amerykanów, którzy przestrzegają przed militaryzacją Morza Południowochińskiego.
Państwo Środka buduje w ten sposób obronę na wypadek zbrojnego ataku jakichkolwiek sił. Co więcej, wydaje się tworzyć strategicznie ważną linię obrony przeciw rakietom cruise i lotnictwu, które potencjalnie mogłoby w przyszłości zagrozić bazom chińskiego lotnictwa, które równolegle powstają na rafach i wysepkach (Chińczycy mają już trzy pasy startowe). Aby pomieścić całą infrastrukturę, do tej pory Pekin zlecił usypanie około 12 km2 dodatkowego lądu.
Stałe fortyfikacje obronne z pewnością zostaną uzupełnione przez mobilne platformy rakietowe ziemia-powietrze. Według doniesień Fox News, komponenty takich systemów zostały ostatnio namierzone w chińskim porcie Jieyang, co może wskazywać, że wkrótce zostaną przerzucone na Morze Południowochińskie. Ostatnio media donosiły także o przelotach bombowców, które wkrótce mają zyskać możliwość przenoszenia ładunków nuklearnych.
Chiny i ich rzeczywistość
To, co dzieje się w rejonie wysp Spratly stoi w ostrej sprzeczności z ubiegłorocznymi deklaracjami Xi Jinpinga, który w ubiegłym roku podczas wizyty w USA deklarował, że jego kraj nie dąży do militaryzacji Morza Południowochińskiego.
- To było rażąco oczywiste, że od początku główny cel chińskiego projektu sztucznych wysp był strategiczny: umożliwienie Chinom projekcji siły militarnej w morskim sercu Azji Południowo-Wschodniej, tak by mogły one wymuszać swoje terytorialne i prawne roszczenia na Morzu Południowochińskim - oceniał na łamach "The Guardian" Ian Storey, ekspert z Singapurskiego Instytutu Studiów nad Azją Południowo-Wschodnią.
Greg Poling, który dowodził zespołem analizującym zdjęcia satelitarne, w rozmowie z Reutersem mówił, że ekipa spędziła kilka miesięcy na ustalaniu, co dokładnie znajduje się na fotografiach. - To militaryzacja. Chińczycy mogą wmawiać, że to tylko na użytek obronny, ale jeśli budujesz ogromne stanowiska przeciwlotnicze i miejsca pod artylerię obrony bezpośredniej, to oznacza, że szykujesz się na ewentualny konflikt - ocenił.
Minister spraw zagranicznych Australii Julie Bishop oskarżyła Pekin o "tworzenie klimatu napięcia i podejrzliwości" na spornym akwenie. Ostrzegła też, że taki krok może zachęcić inne państwa do tworzenia podobnych struktur na własną rękę, a w efekcie do destabilizacji regionu.
Tymczasem w czwartek rzecznik chińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, Geng Shuang, odciął się od całej sprawy. Powiedział po prostu, że instalacje nie mają nic wspólnego z militaryzacją, są "zupełnie normalne", a jego kraj ma "nieodzowne suwerenne prawo" do tego typu inicjatyw. Chińczycy twierdzą, że pojawianie się wojska w regionie ma swoje uzasadnienie. - Jeśli ktoś urządza pokaz siły pod twoimi drzwiami wejściowymi, czy nie naciągnąłbyś wówczas swojej procy? - pytał dziennikarzy Geng.