Chiny ćwiczą inwazję na Tajwan? Mają replikę pałacu prezydenckiego
Chiny mają na poligonie w Mongolii Wewnętrznej bazę szkoleniową, której elementy bardzo przypominają budynki rządowe na Tajwanie, w tym pałac prezydencki. Repliką siedziby władz Tajwanu Chiny pochwaliły się już w lipcu, gdy opublikowały krótkie wideo z manewrów wojskowych, jednak teraz, dzięki zdjęciom satelitarnym, na jaw wychodzą kolejne atrapy i proces ich powstawania.
Serwis The Diplomat przedstawił serię fotografii, która pokazała rozbudowę infrastruktury w bazie Zhurihe, w Mongolii Wewnętrznej. Najbardziej w oczy rzuca się fakt, że wiele z jej elementów przypomina budynki, które można znaleźć w centrum Tajpej na Tajwanie.
5 lipca chińska publiczna telewizja po raz pierwszy wyemitowała film, na którym można było dostrzec poligonową wersję tajwańskiego pałacu prezydenckiego. Budynek szturmem wzięli chińscy żołnierze. Gdy zostało to dostrzeżone przez media na wyspie, władze Tajwanu zareagowały oburzeniem. Rzecznik tamtejszego ministerstwa obrony uznał, że takie ćwiczenia są "absolutnie nie do przyjęcia". Strona chińska twierdziła, że manewry były "rutynowe" i nie chodziło w nich o "żaden konkretny cel".
Teraz, z serii satelitarnych fotografii opublikowanych przez The Diplomat, wynika, że atrapy w Mongolii Wewnętrznej zaczęto budować już w połowie 2013 roku, a zakończono na początku tego roku. Okazuje się także, że nie tylko pałac prezydencki został skopiowany.
Pałac, ministerstwo, liceum, koniczynka i Wieża Eiffela
Chińska armia chwali się, że poligony w bazie Zhurihe są największym terenem szkoleniowym w całej Azji, a przy okazji najnowocześniejszą infrastrukturą treningową, jaką posiada wojsko Państwa Środka.
Zarówno pałac prezydencki, jak i jego atrapa, mają po pięć pięter i wieżę nad wejściem. Konstrukcja na poligonie ma wymiary około 136 na 64 metry, wysokość wieży oszacowano po padającym cieniu na około 60 metrów. Dla porównania siedziba prezydencka na Tajpej ma 130 na 77 metrów, jej wieża ma 60 metrów. Oba budynki mają podobną biało-czerwoną fasadę oraz prostokątne nadbudówki w narożnych częściach.
W pobliżu repliki pałacu znajdują się kolejne dwa budynki, które przypominają te z okolicy prezydenckiej siedziby w Tajpej. Jeden z nich jest podobny do gmachu ministerstwa spraw zagranicznych (oryginał ma 100 na 60 metrów, a atrapa około 95 na 50 metrów). Kolejna konstrukcja, w kształcie litery "L", przypomina żeńskie liceum, którego boiska są największą otwartą przestrzenią w pobliżu pałacu prezydenckiego i mogłyby potencjalnie służyć jako lądowiska dla śmigłowców.
Oprócz tego, w Zhurihe znajduje się także atrapa węzła drogowego w formie koniczynki, na której wojsko może przećwiczyć poruszanie się w miejskim terenie. Internauci zwracają uwagę, że przypomina ono skrzyżowanie oddalone o osiem kilometrów od portu lotniczego Taizhong na Tajwanie. W bazie treningowej znajduje się także atrapa pasa startowego.
To jednak nie koniec, bo nieopodal wzniesiono także około 100-metrową konstrukcję, która bardzo przypomina... paryską Wieżę Eiffela, w oryginalne trzy razy wyższą. Nie wiadomo, do czego Chińczycy wykorzystują swoją replikę. Eksperci wskazują, że mogłaby mieć ona zastosowanie telekomunikacyjne w rozległej, liczącej tysiąc kilometrów kwadratowych bazie, ale nie widać na niej żadnych anten ani nadajników.
Pogrozić palcem Tajwanowi
Chiny już w przeszłości wykorzystywały do ćwiczeń wojskowych atrapy do złudzenia przypominające tajwańską infrastrukturę. W prowincji Gansu znajduje się replika cywilno-wojskowego lotniska Taizhong, o której władze na Tajwanie wiedzą od 1999 roku.
Pekin uważa Tajwan za zbuntowaną 23. prowincję od 1949 roku, gdy nacjonaliści z Kuomintangu pod presją zwycięskich komunistów opuścili kontynentalne Chiny i wyemigrowali na wyspę. Założyli na niej Republikę Chińską, z którą formalnie uznaje jedynie 21 państw na świecie. Chińska Republika Ludowa zastrzega, że w razie formalnego ogłoszenie niepodległości, zakłada możliwość zbrojnej interwencji na wyspie.
Nie można wykluczyć, że Chiny celowo "drażnią" Tajwan i grożą mu palcem w obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich, rozpisanych na 2016 rok. Wiele wskazuje na to, że do władzy mogą dojść siły bardziej proniepodległościowe. Rządzący Kuomintang nie jest w stanie wyłonić silnego kandydata i według sondaży ma sporo do nadrobienia do Tsa Ing-wen z Demokratycznej Partii Postępu. Z badan opinii publicznej wynika także, że tradycyjna retoryka Kuomintangu o tym, że niepodległościowi politycy po przejęciu władzy wywołają wojnę z Pekinem, przestaje działać na Tajwańczyków, a szczególnie na młode pokolenie.
Nie może przemówić do wyobraźni tajwańskich władz mocniej niż szturm na "pałac prezydencki" podczas rokrocznych i największych ćwiczeń lądowych chińskiej armii, które w tym roku były nawet większe niż zwykle i brało w nich udział 10 brygad.
"Inwazja" może więc przypominać Tajwanowi, co może się stać, jeśli nowe władze zechcą ogłosić niepodległość. Infrastruktura w Mongolii Wewnętrznej dowodzi, że w razie takie ewentualności, chińscy wojskowi z pewnością nie zgubią się w gąszczu uliczek Tajpej.