Chińscy agenci działają w Australii?
Kolejny uciekinier z Chin potwierdził w Australii informacje o agentach chińskiego wywiadu działających w tym kraju.
W ostatnich dniach informacje na temat zainteresowania chińskiego wywiadu Australią ujawnił były konsul do spraw politycznych w konsulacie Chin w Sydney, Chen Yonglin, który poprosił o udzielenie mu azylu w Australii. Władze odrzuciły jednak jego wniosek i obecnie Chen stara się o wyjazd do USA.
Australijska telewizja ABC we wtorek wieczorem przekazała informację o innym chińskim azylancie, który miał potwierdzić słowa Chena, iż w Australii działa około 1000 agentów Pekinu.
ABC przedstawiła rozmowę z niejakim Hao Fengjunem (czyt. Hao Feng- dzin), który w lutym przybył z Chin do Australii jako turysta i następnie poprosił o udzielenie mu azylu. Resort imigracji nie potwierdził jednak by otrzymał wniosek Hao.
Hao twierdzi, że był pracownikiem chińskich służb bezpieczeństwa - tzw. oddziału 610 w porcie Tianjin. Ujawnił, że w Australii działa siatka szpiegów, a wywiad ma także swych pracowników w konsulatach chińskich. Wysyłają biznesmenów i studentów poza granice kraju w charakterze agentów wywiadu... Mają swoich ludzi w szeregach sekty Falungong i innych dysydenckich organizacjach - powiedział Hao.
Australijski minister handlu Mark Vaile zaznaczył, iż sprawy azylantów lub przekazywanych przez nich rewelacji nie wpłyną na dynamicznie rozwijające się kontakty z Chinami, czy też rozmowy w sprawie wolnego handlu między dwoma krajami. Chiny negocjują obecnie z Australią m.in. dużą umowę w sprawie importu uranu.
Chiny są obecnie trzecim największym partnerem handlowym Australii, a wartość wymiany wyniosła w 2004 roku 22,7 mld USD.