PolskaChcieli "odbić" kolegę z izby wytrzeźwień

Chcieli "odbić" kolegę z izby wytrzeźwień

Czasy są, jakie są, ale honor trzeba mieć... A chyba nie ma nic gorszego i niehonorowego, niż zostawić kumpla w potrzebie. Tym bardziej, jeśli znajdzie się w takim miejscu, jak izba wytrzeźwień. Kilku młodym ludziom zebrało się na odwagę i postanowili "odbić" kolegę z miejskiego "żłobka" - piszą "Super Nowości".

03.08.2006 | aktual.: 03.08.2006 07:00

W poniedziałek rano pod budynek izby wytrzeźwień w Rzeszowie podjechały dwa, albo trzy samochody. Dyrektor Piotr Stręk nie potrafi powiedzieć, ile dokładnie. Potwierdza jednak, że kilku młodych ludzi weszło na teren placówki. Zaczęli domagać się wypuszczenia kolegi, który raczej nie trafił tam przez przypadek. Smaczku całej sytuacji dodawał fakt, że panowie, którzy przyjechali nieść pomoc koledze, byli pracownikami jednej z firm ochroniarskich. Pechowiec w izbie - również.

Sytuacja nie była może bardzo groźna, ale miło raczej też nie było, skoro kierownik zmiany wezwał na pomoc policjantów. To ostudziło zapędy panów ochroniarzy, którzy zaczęli się wycofywać z budynku. Mieli jednak pecha. Kiedy siedzieli już w autach - według relacji jednego ze świadków - z obu stron zablokowały ich policyjne radiowozy.

Tak, była taka interwencja - potwierdza nadkomisarz Zbigniew Kocój, oficer prasowy rzeszowskiej policji. I rzeczywiście chodziło o pracowników agencji ochrony - dodaje.

Według nadkomisarza wszystko rozeszło się jednak po kościach. Co dokładnie powiedzieli policjanci krewkim ochroniarzom, nie wiadomo. Słowa odniosły jednak skutek. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)