PolskaChciał zdjęcia krzyży w magistracie - przegrał w sądzie

Chciał zdjęcia krzyży w magistracie - przegrał w sądzie

Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił powództwo mieszkańca Świnoujścia, który domagał się od gminy i miasta Świnoujście zdjęcia krzyży wiszących w magistracie. Sąd uznał, że obecność tych symboli religijnych nie narusza dóbr osobistych pozywającego.

Lesław Maciejewski pozwał do sądu gminę Świnoujście, gdyż uznał, że naruszyła ona jego dobra osobiste, eksponując krzyże w urzędzie miejskim. Twierdził, że krzyż godzi w jego wolność wyznania, a obecność krzyża w sali sesyjnej uniemożliwia mu uczestniczenie w sesjach rady miejskiej.

- Nie jestem katolikiem, a przez obecność krzyży w urzędzie jestem dyskryminowany, bo przymuszany do przebywania w obecności symboli religijnych - mówił Maciejewski podczas rozprawy. - Uważam, że ludzie rządzący miastem dają mi wyraźny sygnał, że opowiadają się za religią katolicką. Jest to dla mnie próba narzucenia, abym i ja tę religię zaakceptował - dodał.

Sędzia Zbigniew Ciechanowicz, uzasadniając oddalenie pozwu stwierdził, że celem wieszania krzyży w magistracie nie było naruszanie praw czy dyskryminowanie mniejszości religijnych. - Krzyż w urzędzie miejskim w Świnoujściu ma znaczenie symbolu religijnego, ale powód nie wykazał, aby fakt eksponowania krzyży naruszał jego dobra osobiste - powiedział sędzia. Dodał, iż "za subiektywne należy uznać odczucia powoda, że podlega on presji religii katolickiej". - Powód jako osoba dojrzała, o ukształtowanym poglądzie nie może twierdzić, że sama obecność krzyży może mu zaszkodzić - dodał Ciechanowicz.

Robert Karelus, reprezentujący prezydenta Świnoujścia Janusza Żmurkiewicza, powiedział po ogłoszeniu wyroku, że sąd wydał słuszny wyrok.

- Świnoujście było zawsze miastem wielokulturowym i tolerancyjnym, a wieszanie krzyży w budynku rady miasta nie miało na celu urażenia uczuć kogokolwiek czy dyskryminacji mniejszości religijnych - zaznaczył Karelus.

Maciejewski nie był zaskoczony wyrokiem. - Spodziewałem się tego. Wcześniej zasięgałem opinii prawnych, sam szukałem w różnych źródłach i wiedziałem, co mogę osiągnąć w Polsce - widać, że tutaj niewiele można osiągnąć - powiedział dziennikarzom po rozprawie.

Orzeczenie sądu nie jest prawomocne. Maciejewski zapowiedział odwołanie się od wyroku. Powiedział, że jest zdeterminowany i dalej będzie walczyć w tej sprawie - jeśli zajdzie taka potrzeba, również przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)