Chciał sprzedać nerkę w internecie. Stanie przed sądem
"Sprzedam nerkę osobie potrzebującej. Cena 11 tys. złotych" - ogłoszenie o takiej treści zamieścił w internecie mieszkaniec Włocławka. Anonsem zainteresowali się policjanci i choć 35-latek twierdzi, że był to tylko żart to i tak ma teraz duże kłopoty.
Mężczyzna umieścił ofertę na jednym z portali we wrześniu, mimo że handel narządami jest zakazany przez polskie prawo. Zanim - na wniosek policji - ogłoszenie o sprzedaży nerki zostało usunięte, zobaczyło je co najmniej kilkadziesiąt osób.
Śledczym udało się odnaleźć autora anonsu. Jakub T. przyznał się do umieszczenia ogłoszenia o sprzedaży nerki. - Stwierdził jednak, że faktycznie nie chciał tego zrobić - mówi w rozmowie z "Nowościami" Wojciech Fabisiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Zobacz też: "Szukam mężczyzn, którzy nie boją się emocji". Ogłoszenie matrymonialne 50-latki podbija internet
Mieszkaniec Włocławka tłumaczył, że oferta był tylko makabrycznym żartem. Stwierdził, że nie usunął wpisu, bo zapomniał, w którym serwisie go zamieścił. Mimo to śledczy przesłali do sądu akt oskarżenia w sprawie 35-latka.
Mężczyzna złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Prokuratorzy chcą dla niego grzywny, bo uwierzyli w tłumaczenie, że był to tylko żart. Jeśli jednak sąd uzna inaczej, autorowi ogłoszenia grozi kara roku więzienia.