Chcemy rakiet z USA?
"Gazeta Wyborcza" pisze, że premier wycofuje się z zawartej w programie rządu deklaracji wejścia do programu amerykańskiej tarczy antyrakietowej. - To amatorszczyzna - ocenia zamieszanie były szef MSZ prof. Adam D. Rotfeld.
Dziennik wyjaśnia, że amerykańska "tarcza antyrakietowa" wywodzi się ze słynnego projektu "Gwiezdnych wojen" Ronalda Reagana - ma uchronić świat przed niespodziewanym atakiem rakiety wystrzelonej z któregoś z "państw rozbójniczych", np. Korei Północnej albo Syrii.
Deklaracja rządu polskiego o wejściu do programu znalazła się w "Solidarnym państwie" - załączniku do exposÚ premiera Kazimierza Marcinkiewicza: "Zależy nam na objęciu Polski tak zwanym trzecim członem MDI (tarczy przeciwrakietowej)". Polska jest pierwszym w Europie państwem, które wydało tak daleko idące oświadczenie.
Według "GW", zamiary rządu wywołały zaniepokojenie opozycji. Jan Rokita (PO) mówił w Radiu Zet, że do tej pory to USA zabiegały o nasz udział w programie, nagle okazało się, że to my zabiegamy. Były szef MON Jerzy Szmajdziński powiedział "Gazecie Wyborczej", że to kardynalny błąd: - Nasza nadgorliwość może zostać źle odebrana przez sojuszników z NATO i Rosję.
Jak odbiorą ten krok partnerzy z Europy Zachodniej? Dominique Moisi z Francuskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych mówi "GW": - Czy Polska konsultowała swoją decyzję z europejskimi sojusznikami? Polskę uważa się w UE za most między NATO a Europą. Wraz z nowym rządem pojawia się pytanie, czy nie przeszła już na drugą stronę mostu.
Zdumiony jest były szef MSZ Adam Rotfeld: - To jakaś amatorszczyzna. Prowadzimy w tej sprawie delikatny dialog ze Stanami Zjednoczonymi, proszono nas o dyskrecję, bo USA chcą rozpraszać obawy Rosji, a tymczasem takie coś znajduje się w dokumencie rządowym.
Od soboty rząd usiłuje osłabić wrażenie, jakie wywarła ta deklaracja. - Żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły, wszystko poddamy gruntownej analizie i dopiero wtedy będziemy informować społeczeństwo o tym, czy to dobrze, czy źle dla Polski - mówił w TVN premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Nieoficjalnie "GW" dowiedziała się, że zespół, który przygotowywał program "Solidarne państwo", oparł się na materiale MSZ, który informował, że Polska jest zainteresowana współpracą. - Jednak zdanie "zależy nam na objęciu Polski" tarczą nie pochodzi z dokumentu MSZ - powiedział "GW" jej informator z ministerstwa.
Prof. Rotfeld ostrzega, że ta sytuacja utrudni nasze rozmowy z Unią Europejską i z Rosją. - Przypuszczam, że minister Stefan Meller, który pojechał do Moskwy, będzie tam, zamiast rozmawiać o zakazie importu produktów rolniczych, tłumaczyć się z tarczy antyrakietowej - twierdzi Rotfeld. (PAP)