PolskaChcą stworzyć centrum kultury w fabryce zapałek

Chcą stworzyć centrum kultury w fabryce zapałek

Władze zabytkowej fabryki zapałek w Częstochowie chcą
sprzedać teren obok swojego zakładu. Za tak uzyskane pieniądze
zamierzają stworzyć w zapałczarni centrum kultury. Teren chce
kupić prywatny inwestor oraz miasto, które jednak może zapłacić
dużo mniej, choć z myślą o interesie publicznym - pisze "Dziennik
Zachodni".

29.03.2008 | aktual.: 29.03.2008 03:35

W zapałczarnię chce zainwestować Lesław Piekło, krakowski przedsiębiorca, który ma plan stworzenia tu hotelu. W działkę i modernizację zakładu chce włożyć kilkadziesiąt milionów. Ale - jak mówi - jego starania o uzyskanie zgody na zabudowę i zagospodarowanie terenu spełzły na razie na niczym.

Fiaskiem zakończyło się jego spotkanie w tej sprawie z wiceprezydentem Zdzisławem Ludwinem.

Dla zapałczarni liczy się czas, bo przed dwoma tygodniami w zakładzie wybuchł pożar, który zniszczył halę i uszkodził zabytkowe maszyny. Zapałczarnia chce jak najszybciej wznowić produkcję i odbudować urządzenia, bo bez nich nie można mówić o muzeum w fabryce.

Inwestor złożył wniosek. Może wreszcie miasto podejmie konkretną decyzję: albo wyda warunki zabudowy, a jeśli nie wyda, to samo kupi działkę. Czas działa na naszą niekorzyść - tłumaczy prezes zapałczarni Eugeniusz Kałamarz.

Nie potrzebujemy od samorządu ani złotówki, ale oczekujemy za to wsparcia i partnerstwa w ramach realizowania wspólnego planu rozwoju turystyki w mieście. Lokalne władze mają większą możliwość niż my w zakładzie. Mówi się, że ludzie przyjeżdżają tylko na Jasną Górę na jeden dzień, a potem wyjeżdżają. Można to zmienić, ale trzeba pomóc takim inwestycjom jak nasza - dodaje.

Ireneusz Leśnikowski, rzecznik częstochowskiego magistratu tłumaczy, że teren przy zapałczarni jest miastu potrzebny do budowy przedłużenia ul. Sobieskiego z ul. Krakowską, a potem z trasą DK-1. Miasto już od dłuższego czasu chce kupić ten teren. To planowane połączenie drogowe, także w opinii mieszkańców Częstochowy, jest jedną z najbardziej oczekiwanych inwestycji - mówi Leśnikowski.

Niestety, zapałczarnia nie chce sprzedać tego terenu miastu, za cenę wynikającą z dokonanego przez specjalistów operatu szacunkowego, żądając ceny o ponad połowę wyższej. Rzecznik tłumaczy, że prawo nie pozwala gminie wydać pieniędzy na zakup terenu w cenie wyższej niż wycena dokonana przez specjalistów.

Jednocześnie szefowie zakładu podjęli działania sprzeczne z podstawowym interesem miasta: wiedząc, że miastu ten teren jest potrzebny i wciąż chce go wykupić, podpisali akt jego przedwstępnej sprzedaży prywatnemu inwestorowi. To rzecz niesłychana, aby firma oczekująca wsparcia od miasta postępowała tak, jakby się nie liczyła z jego interesem - uważa rzecznik. Mimo to miasto reklamuje zapałczarnię we wszystkich gminnych wydawnictwach i folderach dla turystów, a także we wszystkich swoich działaniach promocyjnych. (PAP)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)