PolskaCezary Mończyk uważa, że nie demoralizuje

Cezary Mończyk uważa, że nie demoralizuje

Cezary, a właściwie Stanisław Mończyk, właściciel agencji artystycznej z Radogoszcza, bohater kontrowersyjnej "Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym", za nic ma oskarżenia, które przeciwko niemu wniósł rzecznik praw dziecka i Zespół Pomocy Ofiarom Przestępstw.

13.03.2004 | aktual.: 13.03.2004 09:10

– Po serialu zaczęło się do mnie zgłaszać jeszcze więcej dziewczyn – mówi z uśmiechem. – Żadnej do niczego złego nie namawiam. Przychodzą i proszą, żeby dawać im jakieś zlecenia.

Agencja artystyczna "Cezar", którą Mończyk założył blisko 20 lat temu zajmuje się organizowaniem walk w kisielu, pokazów bielizny oraz wyborów miss, np. jędrnych pośladków.

– Można na tym zarobić, ale ja nie umiem oszczędzać pieniędzy – przyznaje Mończyk. – Wszystko się rozchodzi, bo często dziewczyny u mnie śpią i jedzą, ćwiczą na rurze w salonie. To kosztuje.

Cezary Mończyk za każdy dzień zdjęciowy w serialu dostał... 100 zł. Rada programowa i komisja etyki TVP uznała, że "Ballada" naruszyła zasady etyki dziennikarskiej, a pokazywane w niej treści miały za zadanie tylko uzyskanie jak najlepszych wyników oglądalności. Ostatnie odcinki serialu oglądało 5 milionów widzów.

– Nikogo nie demoralizuję – uważa Mończyk. – Czasem przytrafił mi się mały romansik, bo to przecież branża erotyczna i tu wszystko może się zdarzyć.

Mończyk jest zadowolony z zainteresowania jakie budzi.

– TVP chce dokręcić 40-minutowy program, w którym wystąpią moje dziewczyny, ja i psycholog – mówi z dumą Mończyk. – Będziemy opowiadać o naszej pracy i jej "szkodliwości", a w weekend mam wywiad do poczytnego, męskiego magazynu....

(aga)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)