Cerkiew w służbie Putina. Dla Cyryla nie istnieją już żadne granice
Rosyjska Cerkiew Prawosławna włącza się w pomoc w mobilizację żołnierzy, działalność programu "Czas Bohaterów" i zachęca do przeprowadzki do Rosji, gdzie "dba się o słowiańskie tradycje". Nie robi tego z dobroci serca.
Kiedy Władimir Putin był w połowie pierwszej kadencji prezydenckiej, mieszkałem w Petersburgu. Wyraziłem swoje zdziwienie, że podczas większości wystąpień towarzyszy mu ówczesny patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksy II. Rosjan to nie dziwiło. Tłumaczyli, że to Putin stoi przy Aleksym, a nie odwrotnie, bo władza prezydencka, niczym carska, pochodzi od Boga, obecność patriarchy legitymizuje słowa prezydenta.
Dziś ten sam profesor z petersburskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, pytany o relacje między Monastyrem Daniłowskim a Kremlem, macha ręką. Nie tylko dlatego, że boi się rozmawiać z dziennikarzem z Zachodu, ale dlatego, że to nie prezydent stoi obok patriarchy, a patriarcha obok prezydenta.
Po upadku komunizmu Cerkiew miała nadzieję, że jej pozycja zostanie odbudowana i znów będzie panować nad rządami dusz. Sojusz z polityką nie wyszedł jednak na dobre. O ile jeszcze Aleksy II mógł się cieszyć dość dużą swobodą działania i wypowiedzi, tak Cyryl od początku mówił głosem Kremla. Zwłaszcza w kwestii Ukrainy. Już w 2009 r. deprecjonował niezależność Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego, który był nieuznawany przez Moskwę. Podobnie jak utworzony w 2018 r. Prawosławny Kościół Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cyryl uznał, że Kijów zdradził "prawdziwą wiarę" i postanowił go odzyskać. Tuż przed wybuchem pełnoskalowej wojny mówił, że "nazywamy Kijów 'matką rosyjskich miast', (...). Tutaj zaczęło się rosyjskie prawosławie i w następstwie wypadku nie można porzucić tego historycznego i duchowego związku".
Zdaniem Cyryla Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród, który "obce siły chcą podzielić". Dlatego od początku aktywnie wspiera "specjalną operację wojskową" i wzywa do modlitwy za rosyjskich żołnierzy, którzy walczą przeciwko "najpotężniejszym siłom, które praktycznie dziś rządzą światem".
Cerkiew na wojnie
- Każda parafia powinna pomóc tym, którzy są na linii ognia. Musimy zmobilizować naszych parafian, aby zbierali rzeczy i żywność – Cyryl wzywał przed rokiem w Ławrze Aleksandra Newskiego w Petersburgu. I Cerkiew ruszyła do działania. Nie tylko rozpoczęto zbiórki na rzecz rodzin żołnierzy i samych "mobików", Cerkiew włączyła się do działań bardzo dosłownie.
Już jesienią 2023 r. Rosyjska Cerkiew Prawosławna została wprzęgnięta w poborową machinę. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że wówczas robiła to jeszcze nieśmiało. Dziś, kiedy zasoby ochotników i "pensjonariuszy" kolonii karnych powoli się wyczerpują, księża zaczęli prowadzić akcje agitacyjne w cerkwiach, wzywając do obrony przed "siłami zła".
Sama Cerkiew od dawna prowadzi działalność propagandową, nazywając wojnę na Ukrainie "świętą". Według synodu jest to wojna przeciwko satanistycznemu, zepsutemu zachodowi, który odszedł przed wiekami od prawdziwej wiary chrześcijańskiej, a żołnierze na froncie wypełniają misję od Boga, walcząc o zjednoczenie rosyjskich narodów pod jednym berłem.
Rosja, a tym samym Cerkiew, powróciła bowiem do sformułowanej w czasach imperialnych "doktryny trójcy", która zakłada, że naród rosyjski składa się z Wielkorusów, Małorusów i Białorusinów, którzy stanowią gałęzie jednego, wielkiego narodu rosyjskiego. Propaganda Kremla stała się również oficjalną linią Cerkwi, zawartą w dokumencie "Teraźniejszość i przyszłość świata rosyjskiego".
Patriarcha Cyryl, nie robi tego wyłącznie z miłości do Matki Rosji. Cerkiew czerpie ze współpracy z rosyjskim Ministerstwem Obrony korzyści majątkowe i walczy o rząd dusz. Kreml obiecał Cyrylowi, że po zwycięstwie jego władza rozciągnie się także na Ukrainę.
Już teraz Ministerstwo Obrony rozszerza rolę Cerkwi w wojsku. W ramach trwającej akcji propagandowej zastępca szefa Głównego Wojskowego Zarządu Politycznego Ministerstwa Obrony Rosji, Oleg Wesełkow, oświadczył na początku grudnia, że rosyjskie wojsko stworzyło stanowisko asystenta religijnego.
Wesełkow opisał je jako "spowiednika dowódcy, który zawsze jest z nim — na froncie, na stanowisku dowodzenia, wśród wojsk". Zauważył, że księża w rosyjskim wojsku będą teraz pracować z żołnierzami na poziomie indywidualnym bezpośrednio na linii frontu.
Pierwszych 30 młodych księży skończyło szkolenie pod koniec listopada i już zostali wysłani na front. Jednym z wykładowców był Roman Silantiew, znany rosyjski ideolog panslawizmu i wiodącej roli Moskwy w zjednoczeniu wszystkich Słowian. Prowadził zajęcia na temat "neopogaństwa i korzeni ukraińskiego nacjonalizmu".
Od początku wojny na froncie zginęło przynajmniej siedmiu księży prawosławnych. W tym dwóch w ostatnim miesiącu. Jest to jednak ofiara, którą biskupi są w stanie dzielnie ponieść.
Przejęcie cerkwi i dusz
Na terenach okupowanych Rosyjska Cerkiew Prawosławna zajęła świątynie, budowle kościelne i ziemie diecezji dżankojskiej, beerdiańskiej, roweńkiejskiej i chersońskiej. Na przejętych obszarach patriarcha Cyryl mianował kontrolowanych przez Moskwę biskupów.
Stało się tak, ponieważ władze uznały, że Kościół Prawosławny Ukrainy porzucił nieruchomości i wiernych, więc, żeby uchronić je przed zniszczeniem, z dobroci serca, wzięli je pod opiekę. Brzmi to zupełnie jak narracja Sowietów po inwazji na Polskę w 1939 r., czy podczas zajmowania państw bałtyckich i Bessarabii rok później.
Każdy oddolny opór przeciwko działaniom hierarchów jest tłumiony. Kiedy na początku marca 2022 r. ponad 300 duchownych Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej opublikowało list otwarty wzywający do pojednania i zakończenia wojny, w którym pisali, że "naród ukraiński musi decydować o swoim losie, nie na muszce i bez nacisku zarówno ze strony Zachodu, jak i Wschodu", biskupi z całą bezwzględnością wysłali ich do monastyrów i nakazali milczenie.
Na tereny okupowane są wysyłani księża wyłącznie po specjalnym przeszkoleniu ideologicznym. Do tego celu w obwodzie ługańskim utworzony został "międzyparafialny ośrodek szkoleniowy dla specjalistów diecezji ługańskiej". Nad jej działalnością czuwa, ustanowiony przez Moskwę, metropolita Pantelejmon.
W ten sposób Rosyjska Cerkiew Prawosławna stała się potężnym narzędziem kremlowskiej propagandy. Pod przykrywką religii Rosjanie szerzą propagandę, usprawiedliwiają zbrodnie wojenne i starają się stworzyć pozory legalności władzy na okupowanych terytoriach.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski