PolskaCenzurują billboardy kandydata na prezydenta z PiS

Cenzurują billboardy kandydata na prezydenta z PiS

Firma posiadająca kilka billboardów w Zielonej Górze, nie chce udostępnić ich posłowi PiS Jerzemu Maternie. Mimo że kilka tygodni temu wynajęła ich powierzchnię temu politykowi. Dlaczego?

18.10.2010 | aktual.: 02.11.2010 17:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- To po prostu cenzura prewencyjna, to skandal - mówi rozżalony poseł Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Materna. I trudno się z nim nie zgodzić. Materna już kilka tygodni temu korzystał z tych billboardów. Wtedy umieścił tam pytania do prezydenta Janusza Kubickiego. Były mocne, a mieszkańcy i media szybko zainteresowały się sprawą. Materna pytał w nich o sprawy społeczne, ważne dla miasta i społeczności. Spodobały się i zielonogórzanie chętnie zatrzymywali się przy bilbordach.

Wyraźnie było też widać, że w szeregi sztabu Kubickiego wkradła się nerwowość. Podobno kilka osób miało dostać po uszach za to, że mimo iż były przecieki o planowanej akcji billboardowej, nie przypilnowały i nie dowiedziały się, że Materna planuje takie mocne wejście. A przypomnijmy, że poseł PiS jest najpoważniejszym konkurentem Kubickiego do prezydenckiego stołka.

- Ma poważanie wśród ludzi, jest spokojny, widać, że chce coś załatwić dla mieszkańców - tak oceniają go zielonogórscy dziennikarze i politolodzy z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Dlatego może poważnie zagrozić Kubickiemu, który znany jest z porywczego charakteru i czasami odnosi się do ludzi arogancko. Odczuli to m.in. radni na sesjach rady miasta.

Nie wiadomo jednak czemu firma zareagowała w taki sposób na chęć zawieszenia kolejnych trudnych pytań skierowanych do Kubickiego. - Nie mogę nikogo oskarżać o to, że firma nie chce moich billboardów, ale to trochę dziwne. Czy ktoś za tym stoi? - pyta Materna, a po chwili dodaje. - Czyżby ten ktoś, aż tak się mnie bał?

W przesłanym mailu firma tłumaczyła swoją decyzję tym, że tekst na billboardach może godzić w czyjeś dobre imię. Tymczasem ten argument nie przekonuje posła Materny. - Dlaczego inne firmy przyjęły teksty na bilbordach, a ta odmówiła? Przecież to cenzura. Ja nikogo nie atakuję i nie godzę w czyjeś dobre imię. Po prostu pytam... - mówi.

Co będzie dalej? Materna planuje iść na drogę sądową z nieuczciwymi przedsiębiorcami. Wszak pacta sunt servanta... Pytania "Dlaczego nie ma miejsc w przedszkolach", "Dlaczego remonty dróg są tak niechlujne" biły po oczach zielonogórzan przez kilka dni. Widać biły też w prezydenta Kubickiego. Oczywiście nikt nikogo nie złapał za rękę, ale średnio inteligentny zielonogórzanin wyciągnie szybko wnioski i pewnie spyta, czy to przypadek, że bilbordy skierowane przeciw Kubickiemu zostały zablokowane.

Wydaje się, że mamy chyba do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem, a mianowicie zamykaniem ludziom ust i zakazem zadawania pytań władzy. Takie czasy już przeżyliśmy i nie wynikało z nich nic dobrego. Z tamtego okresu pamiętamy dobrze stalinizm i represje, a to nikomu nie przynosi chluby.

Polecamy w internetowym wydaniu www.poznan.naszemiasto.pl

Komentarze (8)