Cenckiewicz: tu chodzi o głowę prezesa IPN, a nie moją
Myślenie, że trzeba poświęcić mnie, by
ratować Instytut, to ślepa uliczka. W gruncie rzeczy chodzi o
głowę prezesa IPN - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" szef
pionu badawczego IPN w Gdańsku i współautor książki "SB a Lech
Wałęsa" dr Sławomir Cenckiewicz.
17.09.2008 | aktual.: 17.09.2008 01:49
Historyk przypomina wywiad, jakiego poseł PO Arkadiusz Rybicki udzielił 9 września gdańskiej TVP. Mówił w nim, że Platforma żałuje głosowania na Janusza Kurtykę. Wymienił w tym wywiadzie również moje nazwisko. Jednak moim zdaniem w całej tej sprawie nie chodzi o moją skromna osobę. Prawdziwym celem jest Janusz Kurtyka - dodaje Cenckiewicz.
Twierdzi on, że na jego odwołanie naciskał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Wyjaśnia jednak, że nie były to naciski bezpośrednie. Borusewicz dzwonił - według Cenckiewicza - do dyrektora gdańskiego IPN i czynił mu zarzuty, że do jednej ze szkół zaproszono małżeństwo Gwiazdów i Krzysztofa Wyszkowskiego. Później do IPN dzwoniła przedstawicielka biura marszałka, która w obcesowy sposób atakowała kierowniczkę pionu edukacyjnego.
Dla mnie sam fakt, że jedna z najważniejszych osób w państwie wykonuje takie telefony, jest oburzający i może być traktowany jako forma nacisku - mówi Cenckiewicz.