PolskaCeliński oskarżony, posłowie protestują

Celiński oskarżony, posłowie protestują

Po tym, jak sejmowa komisja śledcza ds. PKN
Orlen wykluczyła z przesłuchania Danuty Gaszewskiej Andrzeja
Celińskiego (SdPl), posłowie SLD - Andrzej Różański i Bogdan Bujak
na znak protestu opuścili obrady komisji. Gaszewska jest współwłaścicielką jednej ze spółek paliwowych - firmy Dansztof z
Bogatyni.

Celiński oskarżony, posłowie protestują
Źródło zdjęć: © PAP

10.05.2005 | aktual.: 10.05.2005 16:57

Obraz

O wykluczenie z przesłuchania Celińskiego wnioskował Andrzej Grzesik (Samoobrona). Jak uzasadniał, wniosek ma związek z zeznaniami Gaszewskiej, która oświadczyła, że toruńska spółka "Elana", we władzach której zasiadał Celiński, pełniła niezwykle ważną rolę w strukturze tzw. mafii paliwowej.

Spółka Celińskiego w mafii paliwowej

Gaszewska wyjaśniła, że reprezentowana przez jakiś czas przez posła Celińskiego spółka dostarczała z ogromnym zyskiem substancje chemiczne pozwalające wprowadzić do obrotu handlowego podrabiane paliwo płynne, którego zastosowanie prowadziło do niszczenia silników samochodowych. Powiedziała, że prezesem "Elany" był wówczas Stanisław Mańka, były dyrektor handlowy Petrochemii Płock.

Celiński powiedział po oświadczeniu świadka, że przez rok był wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej "Elany". W tym czasie prezesem zarządu był Dionizy Rasiński, a działania - przede wszystkim zmiana zarządu przeprowadzona przez Radę Nadzorczą - doprowadziły do poprawy sytuacji finansowej spółki - z 60 mln zł strat do 13 mln zł zysku.

Powiedział, że nie ma pojęcia, czy firma handlowała toluenem, który może być wykorzystywany przy fałszowaniu paliw. Przypomniał, że Rada Nadzorcza, której był wiceprzewodniczącym, ma ściśle określone w kodeksie handlowym uprawnienia i zadania.

Gaszewska powiedziała, że obawia się o swoje życie. W oświadczeniu przed komisją wymieniła kilkanaście osób publicznych, które - jej zdaniem - są powiązane z mafią paliwową. Chodzi m.in. o prezydenckiego doradcę Stanisława Cioska, czy ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, sędziów i prokuratorów.

Na pytanie przewodniczącego komisji Andrzeja Aumillera (UP), czy otrzymała ochronę policyjną, powiedziała, że otrzymała od "koordynatora policyjnego z Wrocławia" numer telefonu, pod który ma dzwonić, gdyby się "coś działo".

Dowody zniknęły

Spółka "Dansztof" z Bogatyni była ważnym ogniwem między Petrochemią Płock i później PKN Orlen, a mafią paliwową- zeznała Gaszewska. W dokumentacji "Dansztofu" były dowody na uzgadnianie faktur pomiędzy spółkami uznawanymi za ogniwa mafii paliwowej, a spółkami związanymi z Petrochemią Płock. Były też dokumenty świadczące o posługiwaniu się fakturami CPN i Petrochemii do wprowadzania podrobionego paliwa do obrotu handlowego- mówiła.

Świadek powiedziała komisji, że wiele tych materiałów zniknęło po tym, jak 4 października 2000 roku grupa kilkunastu osób związanych z mafią paliwową zajęła biuro spółki, a policja dopiero po kilku dniach od tego zdarzenia zdecydowała się przewieźć dokumenty do Wrocławia. Nie zainteresowała się natomiast komputerami i danymi w nich zawartymi- mówiła.

Gaszewska powiedziała, że wraz ze swym wspólnikiem Andrzejem Czyżewskim (obecnie przebywającym w Niemczech, który był przesłuchiwany przez komisję śledczą oraz przedstawicieli prokuratury za pomocą tzw. telemostu) wielokrotnie usiłowali przekazywać polskim decydentom (m.in. b. ministrom sprawiedliwości Stanisławowi Iwanickiemu, Barbarze Piwnik, b. szefowi służb skarbowych Wiesławowi Ciesielskiemu, szefowi ABW Andrzejowi Barcikowskiemu) informacje dotyczące działania mafii paliwowej.

Według Gaszewskiej efektem tych działań było 7 postępowań karno - skarbowych i karnych przeciwko niej zakończonych aktami oskarżenia. W wyniku decyzji organów podległych tym osobom, byłam wielokrotnie zatrzymywana i przetrzymywana w areszcie policyjnym bez pożywienia i ciepłej odzieży - powiedziała świadek.

Gaszewska poinformowała też, że to ona przygotowała dokumenty dotyczące działania mafii paliwowej, które jej wspólnik Andrzej Czyżewski miał przekazać Celińskiemu. Celiński podważył zeznania Czyżewskiego składane podczas zeznań przed członkami komisji i prokuratorami w Krakowie.

"Funkcjonariusze państwowi chronili mafię"

Danuta Gaszewska oświadczyła, że kłopoty z mafią paliwową spółki "Dansztof" z Bogatyni zaczęły się w 1998 roku, kiedy to przejęła ją podstępnie spółka BGM.

Jej zdaniem, odbyło się to przy pomocy Krzysztofa Chomy, który - według niej - uchodził za jednego ze "znaczących przedstawicieli mafii paliwowej na Dolnym Śląsku, wykonującego polecenia Stanisława Cioska, b. I sekretarza PZPR w Jeleniej Górze, w tym czasie związanego Kancelarią Prezydenta".

Wspólnicy "Dansztofu" z mafii paliwowej szczycili się ochroną funkcjonariuszy państwowych- powiedziała Gaszewska. Pan Krzysztof Choma i pan Wejman szczycili się zapleczem, czyli ochroną przez funkcjonariuszy państwowych, takich jak pan (Stanisław) Ciosek czy pan (Jerzy) Szmajdziński. Byłam świadkiem rozmów na ten temat - dodała.

Odpowiadając na pytania wiceprzewodniczącego komisji Zbigniewa Wassermanna (PiS), dlaczego jej zdaniem w Polsce funkcjonuje mafia paliwowa Danuta Gaszewska powiedziała, że jej zaplecze stanowiły ważne osoby publiczne, przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

Według Gaszewskiej jej wspólnicy Choma i Wejman, którzy podstępnie przejęli udziały w "Dansztofie", mieli mówić o Szmajdzińskim, że jest to osoba, która jest im zobowiązana za to, że wyłożyli duże pieniądze na kampanię wyborczą w poprzednich wyborach.

Gaszewska powiedziała, że w jej obecności Choma zadzwonił do swego brata i miał od niego zażądać, by skontaktował się ze Szmajdzińskim w celu zabezpieczenia i załatwienia kredytu dla spółki "Dansztof". Świadek powiedziała, że firma nie miała już zdolności kredytowej. Choma miał stwierdzić, że Szmajdziński dostał nich nas na tyle dużo, że może nam kredyt załatwić.

Innym politykiem, który miał brać pieniądze od "Dansztofu" był b. minister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka Stanisław Iwanicki. Gaszewska powiedziała, że z tego co przekazał jej znajomy, kwoty są sukcesywnie dostarczane panu Iwanickiemu poprzez jego asystenta, pana Grabowskiego.

Łapówka za kredyt

Danuta Gaszewska powiedziała, że "Dansztof" zaciągnął w lutym 2000 r. w Kredyt Banku 5 mln zł kredytu. Jej zdaniem firma nie miała zdolności kredytowej i z góry było wiadome, że nie zamierza go spłacić. Według świadka pracownicy banku życzyli sobie 4% wartości udzielonego kredytu.

Czy i w jakiej wysokości została wręczona łapówka przy okazji tego 5 milionowego kredytu - pytał Wassermann. Stwierdzam, że było to 200 tys. zł, które zostały przekazane dyrektorowi banku i jej zastępcy oddziału Kredyt Banku w Rybniku- powiedziała Gaszewska.

Świadek zeznała, że z powodu bezczynności organów ścigania wobec działań mafii paliwowej podjęła próbę samobójczą. W czerwcu 1999 roku, nie widząc żadnych możliwości przeciwstawienia się działaniom grupy przestępczej, która na każdym kroku wykazywała czynności uzgadniane ze Stanisławem Cioskiem, Jerzym Szmajdzińskim, na co wskazywała zupełna bezczynność zawiadomionych organów policji i prokuratury, podjęłam próbę samobójczą - mówiła.

Gaszewska opowiadała, jak - jej zdaniem - wyglądał plan przejęcia przez mafię paliwową firmy "Dansztof", której była współwłaścicielem. W październiku 1999 roku grupa przestępcza, którą "w uproszeniu" nazwała PKN Orlen SA - BGM, podjęła przygotowania do wyłudzenia przy udziale współpracowników kilku banków kilkudziesięciu mln złotych m.in. w formie kredytów. Miała w tym celu wykorzystać "Dansztof". Poszczególne etapy realizacji planu - według świadka - były nadzorowane przez Wiesława Strózika i Emilię Aleksandrowicz występujących w imieniu grup mafijnych.

Opowiadała, jak w styczniu 2000 roku jej wspólnik Krzysztof Choma, Strózik, Jan Bobrek zmusili ją do podpisania dokumentów, które posłużyły do zalegalizowania 7 mln zł - kwoty uzyskanej w obrocie podrabianymi paliwami, przeprowadzenia fikcyjnej operacji podniesienia kapitału "Dansztofu" o 4 mln zł i podpisania dokumentu pozwalającego na wyłudzenie z Kredyt Banku 5 mln zł. Te 5 mln zostało natychmiast przesłane na konta m.in. spółki BGM, Unipol. Świadomie przekazane mafii pieniądze przez kierownictwo Kredyt Banku są od 4 lat przedmiotem postępowań egzekucyjnych wszczętych przez bank przeciwko mnie - przekonywała.

Jej zdaniem w tym planie zasadniczą rolę musieli odgrywać też współpracownicy m.in. Kredyt Banku. O realizowanych na szkodę banku operacjach musiał widzieć Stanisław Pacuk - prezes zarządu - uważa.

Próby zastraszenia

W lutym 2000 roku ta sama grupa osób wspólnie z przedstawicielem firmy Forin będącej częścią Big Bank Gdańskiego, obecnie Millenium, przygotowała przekazanie na rzecz mafii 8 mln złotych - zeznała Danuta Gaszewska. Umowa - jak twierdzi - w której przygotowaniu brali udział pracownicy Forin zapewniała przekazanie pieniędzy na konto BGM i PKN Orlen. Za roszczenia banku znów miała odpowiadać spółka "Dansztof". W tym czasie członkiem Rady Nadzorczej BIG Banku był Marek Belka, który wspólnie z innymi członkami kierownictwa banku musiał być świadomy skutków dokonywanych operacji - oceniła świadek.

15 maja 2000 - przekonywała Gaszewska - znów chciano ją zmusić do podpisania umowy. Odmówiła, a kilka dni potem podjęto próbę porwania jej dzieci - relacjonowała.

Spółka BGM dostarczała komponenty, Petrochemia Płock dostarczała sprzedawaną bez akcyzy benzynę krakingową, a "Elana" z Torunia - toluen. W spółkach takich jak "Dansztof" mieszano te składniki i otrzymywano "mieszankę benzynopodobną"- tłumaczyła zasady pracy spółek mafii paliwowej Gaszewska.

Ta mieszanka bez płacenia akcyzy była sprzedawana później za normalną cenę jako benzyna - mówiła. Podała, że zyski z tej działalności przekazywane były Janowi Bobrkowi ze spółki BGM. Powiedziała, że nie wie, kto dalej otrzymywał te pieniądze, ale na podstawie tego, że Bobrek robił własne interesy z paliwem poza spółką BGM, wnosi, iż wypływały z tej spółki.

600 tys. miesięcznie za "lewe" paliwo

Około 600 tys. zł. miesięcznie zarabiała mafia paliwowa na procederze sprzedawania bezakcyzowego paliwa przez spółki "Dansztof" i "Wera"- powiedziała Gaszewska. Rozliczenia były raz w miesiącu. To mogło być ok. 600 tys. zł - dodała.

Odpowiadając na pytania Antoniego Macierewicza (RKN) świadek opisała mechanizm pobierania pieniędzy z przejętych podstępem spółek przez firmę BGM, którą sama utożsamia z mafią paliwową. Zaznaczyła, że była świadkiem tego procederu.

Jak powiedziała Gaszewska, przekazywaniem pieniędzy zajmował się Artur Stępień, który w "Dansztofie", po jego przejęciu przez BGM, pełnił funkcję "bankiera".

Te pieniądze pochodziły z kas stacji paliw, ale były poza systemem księgowym. Gromadzone były przez pewien czas, a potem kurier Bobrka (jednego z właścicieli BGM) je zabierał. Stępień wiedział jakie kwoty są poza ewidencją księgową zapisy na ten temat prowadził w laptopie- powiedziała Danuta Gaszewska. Jak dodała, potem ten laptop został zabezpieczony przez organy ścigania a następnie oddany właścicielowi bez sprawdzenia zawartych w nim informacji.

Kolejnego świadka, Adama Glapińskiego, wezwanego na wniosek Romana Giertycha (LPR), posłowie zamierzają pytać o podpisane przez niego, jako ministra, rozporządzenie wprowadzające koncesje na obrót towarami z zagranicą. To rozporządzenie i zapisany w nim wymóg uzyskiwania koncesji na zakup ropy z zagranicy był powodem wyeliminowania państwowego CIECH-u z dostaw ropy dla PKN Orlen i innych rafinerii - zeznał przed komisją b. prezes CIECH-u Zdzisław Montkiewicz. Miejsce CIECH-u zajęła spółka J&S.

Nie stawił się natomiast inny świadek - Konrad Urbański, wiceprezes firmy Larchmont Capital, należącej do aresztowanego lobbysty Marka Dochnala. Urbański współpracował z członkiem komisji Andrzejem Celińskim (SdPl), gdy ten był ministrem kultury w rządzie Leszka Millera. Urbański już raz nie przybył na wezwanie komisji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)