CBA wydaje oświadczenie ws. oskarżeń byłego dyrektora. "Nie było przecieku"
Szef CBA Ernest Bejda odniósł się do oskarżeń, jakie w stronę Biura skierował były szef jego lubelskiego oddziału Tomasz G. Były dyrektor twierdzi, że stracił pracę po wykryciu i ujawnieniu przecieku w CBA.
25.04.2018 16:01
Tomasz G. napisał w tej sprawie list do Jarosława Kaczyńskiego. W dokumencie relacjonował m.in., że poinformował szefa CBA Ernesta Bejdę o podejrzeniu, że jeden z funkcjonariuszy ostrzegł osobę, wobec której prowadzono tajną operację. Mimo solidnych dowodów jego zwierzchnik nie zareagował. Zamiast postępowania dyscyplinarnego, przeciwko podejrzanemu wszczęto jedynie wyjaśniające. Dwa miesiące później Tomasz G. został zwolniony z pracy.
Jak informuje Radio Zet, sprawa, w której doszło do przecieku dotyczyła tajnego współpracownika znanej posłanki PiS. Rozgłośnia donosi, że chodziło o Elżbietę Kruk. Szef CBA stwierdził w piśmie, że zarzuty G. "są bezpodstawne".
- Sprawa była wnikliwie badana w wyniku postępowania wyjaśniającego CBA, w trakcie którego przesłuchano m.in. wszystkich funkcjonariuszy Biura, mających dostęp do materiałów sprawy, z której rzekomo miało dojść do przecieku. Wbrew publicznie podawanym informacjom funkcjonariusz CBA, pomawiany o dokonanie przecieku, nie prowadził tej sprawy, nie zapoznawał się z jej dokumentacją, a także nie miał żadnej wiedzy o prowadzonych działaniach - czytamy w piśmie.
Ernest Bejda podkreślił, że postępowanie CBA nie dało podstaw do skierowania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Twierdzi również, że Tomasz G. próbuje odwrócić uwagę od śledztwa dotyczącego fałszowania dokumentów w lubelskiej delegaturze Biura, której był szefem.
- Nie wykluczam, że opinia publiczna jest w sposób świadomy dezinformowana przez osoby z byłego kierownictwa CBA, w celu odwrócenia uwagi od rzeczywistych patologii, jakie występowały w służbie za czasów Pawła Wojtunika - napisał Bejda.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl