CBA: informacje "Gazety Wyborczej" to wielka insynuacja
To wielka insynuacja - stwierdził dyrektor gabinetu szefa CBA Tomasz Frątczak, komentując w ten sposób informacje "Gazety Wyborczej" o tym, że niemal całe kierownictwo CBA to zaufani ludzie PiS, dawni podwładni Lecha Kaczyńskiego i przyjaciele polityczni szefa Biura Mariusza Kamińskiego.
04.04.2008 | aktual.: 04.04.2008 13:34
Tomasz Frątczak napisał w oświadczeniu, że regularne ujawnianie przez "Gazetę Wyborczą" tożsamości funkcjonariuszy służb specjalnych jest działaniem głęboko antypaństwowym.
Jeden z autorów publikacji gazety, Wojciech Czuchnowski odpiera zarzuty CBA, podkreślając, że kompletnie nie rozumie zarzutów o działalność antypaństwową. To, co rzeczywiście powinno być tajne pozostawiliśmy tajnym, a ujawniliśmy tylko nazwiska osób, które są funkcjonariuszami państwowymi i dostały pracę na wysokich stanowiskach w CBA tylko ze względu na swoją przeszłość i sympatie polityczne - powiedział.
Dziennik wymienił nazwiska szefów struktur CBA piastujących te stanowiska w 2007 r. i zamieścił informacje o pełnionych wcześniej funkcjach i tym czy się zajmowali. "Gazeta Wyborcza" zaznaczyła, że do kierowania Biurem przyjmowano niemal wyłącznie ludzi z klucza politycznego, gwarantujących lojalność wobec PiS. Fachowców - policjantów i byłych funkcjonariuszy ABW zatrudniano tylko w pionie operacyjno-śledczym i techniki operacyjnej - ich nazwisk gazeta nie ujawniła.
"Artykuł 'Gazety Wyborczej' to jedna wielka insynuacja. Niektóre ze wskazanych osób pełnią służbę w CBA, inne nie. Niezależnie od tego czy istotnie służą w CBA czy nie, imputuje się im rzekome sympatie czy przynależności do organizacji politycznych. Często w sposób kuriozalny" - napisał w oświadczeniu Frątczak.
Jako przykład podał, że jedną ze wskazanych osób przedstawiana się jako członka Ligi Republikańskiej, podczas gdy w rzeczywistości była w przeszłości pracownikiem Unii Wolności.
"Gazeta podaje wymyślone informacje, dotyczące rzekomego sposobu prowadzenia postępowań rekrutacyjnych. Podobnie nieprawdziwe są informacje na temat wiedzy uprawnionych osób, dotyczącej kadry kierowniczej w CBA" - zaznaczył Frątczak. Poinformował też, że w maju ub.r. sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych wizytowała Biuro, posłom przedstawiono też jego pracowników oraz informacje o przebiegu ich dotychczasowej służby i pracy zawodowej.
Dyrektor gabinetu szefa CBA dodał, że gazeta ujawnia w niektórych przypadkach dane osobowe funkcjonariuszy służb specjalnych "nie mając żadnej wiedzy na temat faktycznie realizowanych przez nich zadań".
"Gazeta nie jest w stanie także wypełniać kontrolnej funkcji mediów poprzez konstruktywną krytykę działań prowadzonych przez organy państwowe. Wobec tej niemocy, jedynie oskarża i pomawia służby państwowe i ich funkcjonariuszy" - dodał.
Czuchnowski powiedział, że lista nazwisk pracowników CBA, którą posiada gazeta liczy ponad 50 nazwisk. Z tego ponad połowa to są, tak jak napisałem, szefowie i naczelnicy zarządu techniki operacyjnej oraz zarządu operacyjno-śledczego. Myśmy w publikacji napisali, że celowo nie podaliśmy ich nazwisk dlatego, że naszym zdaniem te nazwiska rzeczywiście powinny pozostać tajne, ponieważ są to osoby, które prowadzą operacje specjalne - powiedział Czuchnowski.
Natomiast w przypadku osób, które ujawniliśmy uważamy, że pod płaszczykiem tajności ukryto po prostu ich sympatie i przeszłość polityczną. Wielokrotnie dziennikarze - przypominam artykuły Piotra Pytlakowskiego czy Anny Marszałek - dopytywali o nazwiska kadry kierowniczej CBA i otrzymywali odpowiedź, że są to informacje poufne, a teraz widzimy, że one były poufne dlatego, że niewygodne przed opinią publiczną byłoby ujawnienie przeszłości tych osób - dodał.
Czuchnowski odpiera też zarzut, jakoby informacje na temat postępowań rekrutacyjnych oparte są na "wymyślonych informacjach". Podkreślił, że informacje na temat procesu rekrutacyjnego oparte są na relacji byłego, wysokiego rangą funkcjonariusza CBA, który uczestniczył w budowie biura.
Pozwolił nam nagrać swoją relację, ale ze zrozumiałych względów bojąc się oskarżeń o ujawnienie tajemnicy państwowej woli pozostać anonimowy. Chciałbym, żeby udowodniono, że on mówi nieprawdę - powiedział Czuchnowski.