Były wiceszef śląskiej policji zasiądzie na ławie oskarżonych
Do katowickiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu zastępcy komendanta śląskiej policji inspektorowi Mirosławowi C. Gliwicka prokuratura zarzuca mu niedopełnienie obowiązków.
24.05.2006 16:00
Z ustaleń śledztwa wynika, że oficer miał wiarygodne informacje o korupcji przy przyjmowaniu do policji i nic w tej sprawie nie zrobił. Oskarżony nie przyznaje się do winy.
Sprawa zaczęła się od doniesienia Piotra M., który dwukrotnie bezskutecznie starał się o przyjęcie do policji. Za pośrednictwem znajomego Leszka K. dotarł do Adama G., który chwalił się znajomością z wysokim rangą oficerem śląskiego garnizonu. Za załatwienie pracy Piotr M. zapłacił Adamowi G. 7,5 tys. zł łapówki.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Adam G. i Leszek K. spotkali się z inspektorem C. Prosili o pomoc w przyjęciu znajomego do policji. Mirosław C. odmówił. Kiedy nieświadomy tego Piotr M. oblał kolejny egzamin, zwrócił się do Mirosława C. Powiedział, że mimo łapówki nie został przyjęty do pracy. Prosił inspektora, by załatwił mu zwrot gotówki. Zamiast poinformować o przestępstwie, C. prowadził rozmowy na ten temat - wynika ze śledztwa.
Posiadając wiarygodne informacje o oszustwie i płatnej protekcji C. nie przedsięwziął czynności zmierzających do wszczęcia postępowania karnego, czym działał na szkodę pokrzywdzonego i interesu publicznego - powiedział prok. Michał Szułczyński z gliwickiej prokuratury.
Powinien był polecić albo sam wszcząć postępowanie. Wystarczyło sporządzić notatkę i przesłać odpowiedniemu wydziałowi komendy wojewódzkiej, czy też powiadomić prokuraturę, cokolwiek - podkreślił.
Śledztwo przeciwko Leszkowi K. i Adamowi G. toczyło się odrębnie. Do sądu trafił już wcześniej akt oskarżenia przeciwko nim. Obaj chcą dobrowolnie poddać się karze. Piotr M. nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej, bo sam powiadomił prokuraturę o korupcji.
Mirosław C. nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia, którym jednak prokuratura nie dała wiary. Za niedopełnienie obowiązków grozi do trzech lat więzienia.
Inspektor C. - który wcześniej był komendantem katowickiej policji - wiceszefem śląskiego garnizonu został w 2004 roku. Pod koniec ubiegłego roku został odwołany ze stanowiska, krótko potem przeszedł na emeryturę.