Były przewodniczący Izby Reprezentantów stanął przed sądem
Były przewodniczący Izby Reprezentantów Dennis Hastert, oskarżony o naruszenie przepisów bankowych i składanie fałszywych zeznań, nie przyznał się do winy. Według aktu oskarżenia miał zapłacić 3,5 mln USD, by ukryć swe "niewłaściwe postępowanie" z przeszłości.
10.06.2015 | aktual.: 10.06.2015 03:52
73-letni Hastert był przewodniczącym Izby Reprezentantów w latach 1999-2007, najdłużej pełniącym tę funkcję politykiem Partii Republikańskiej i cieszył się powszechnym szacunkiem. Dlatego ogłoszone dwa tygodnie temu zarzuty wywołało spory szok, a zwłaszcza w jego rodzinnym Chicago, gdzie we wtorek stanął po raz pierwszy przed sądem.
Jak wynika z aktu oskarżenia, Hastert miał zgodzić się zapłacić w 2010 roku 3,5 mln dol. osobie z Yorkville, koło Chicago, w zamian za utrzymanie w tajemnicy informacji o "niewłaściwym zachowaniu" Hasterta w przeszłości. Nie podano o jakie niewłaściwe zachowanie chodzi ani też nie wskazano nazwiska osoby, która miała być adresatem pieniędzy. Poinformowano natomiast, że Hastert zdążył zapłacić łącznie 1,7 mln dolarów zanim jego rachunkiem bankowym zainteresowali się agenci federalni.
Amerykańskie media, które drążyły tę sprawę, w tym agencja Associated Press, podały powołując się na anonimowe źródła, że pieniądze służyły ukryciu informacji o wykorzystaniu seksualnym, którego Hastert miał dopuścić się, gdy był jeszcze nauczycielem i trenerem w szkole średniej, zanim zaczął karierę polityczną.
Hastert, który dotychczas ani razu nie wypowiedział się publicznie ani na temat formalnych oskarżeń ani prasowych rewelacji, po raz pierwszy stanął we wtorek przed sądem federalnym w Chicago, gdzie usłyszał zarzuty. Wbrew oczekiwaniom licznie przybyłych mediów, podczas rozprawy oskarżyciele nie ujawnili, kim była osoba, której płacił oskarżony. Hastert nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Został zwolniony po zapłaceniu 4500 dolarów kaucji i oddaniu paszportu. Sąd zakazał mu opuszczania USA, a także kontaktów w osobami, które mogą występować jako świadkowie albo oskarżyciele w jego sprawie.
Służby federalne zainteresowały się Hastertem, gdyż od 2010 roku zaczął regularnie wypłacać ze swego konta kwoty poniżej 10 tys. USD, świadomy - zdaniem oskarżycieli - że w ten sposób uniknie raportowania tych kwot przez bank do urzędu skarbowego. Gdy śledczy FBI zapytali go o powód częstego wypłacania gotówki, Hastert powiedział, że nie ufa bankom, co zostało uznane za składanie fałszywych zeznań.
Jeśli zostanie skazany, grozi mu maksymalnie 5 lat więzienia za każdy z dwóch zarzutów.