Były prezydent zabrał głos ws. krzyża
Europa trzeszczy, szuka szybkich rozwiązań na czas kryzysu, a niektórzy w
Polsce wciąż nie rozumieją wagi sytuacji i w najlepsze idą na wojnę z
wartościami i fundamentami cywilizacji. One teraz szczególnie potrzebne są
Polsce i Europie.
30.10.2011 | aktual.: 30.10.2011 16:40
Żaden moment na walkę z Kościołem, na walkę z krzyżem i wartościami, nie jest dobry, a ten jest wyjątkowo zły. W czasach kryzysu, zachwiania wartości, znaków zapytania co do przyszłości nie czas na dzielenie narodu, podważanie jego fundamentów. Potrzebne są nam jasne drogowskazy. I nie chodzi tu tylko o znaki religijne, ale o coś więcej. O sprawdzone spoiwa. Krzyż i Kościół, czy to się komuś podoba czy nie, wpisane są polską tożsamość od jej zarania. Powiem więcej, kształtowały ją. Nie trzeba być katolikiem, żeby wiedzieć, że przez wieki stawaliśmy się narodem i przechodziliśmy trudne chwile w historii, ale przetrwaliśmy dzięki sprawdzonym punktom odniesienia.
W czasach nowych wyzwań nabiera to szczególnego znaczenia. Niezrozumiałe jest, że nowa formacja, której zaufali wyborcy, swoje prace rozpoczyna od walki z krzyżem. Jeszcze nie zdążyli nic zaproponować, a na razie proponują burzenie. To dość łatwe, a nawet modne dziś, kiedy nabrzmiewają problemy, kiedy rośnie liczba oburzonych, kiedy Europa jest na zakręcie. Coraz bardziej niezadowoleni i niepewni przyszłości chętnie przyjmują hasła podważania dotychczasowych wartości i populizmu antyreligijnego. Nie zapominajmy, że fundamenty zjednoczonej Europy to także wartości uniwersalne, wyrosłe z korzeni chrześcijańskich. Wolałbym usłyszeć od nowych posłów pomysły, jak Europę wzmacniać, jak ją lepiej integrować, aby skuteczniej radziła sobie z tym kryzysem i kolejnymi.
Pomoc zagwarantowana Grecji to dobry krok w dobrym kierunku, ale tylko działanie reaktywne, właściwe w danej chwili i mało przewidujące przyszłość. Ostatnie miesiące pokazały brak sprawności w podejmowaniu decyzji, opieszałość struktur i procedur. Ciągle dominuje zawężona perspektywa, a narzędzia nie są dostosowane do czasów globalnych. Europie potrzeba bardziej systemowego podejścia. Teraz można się spodziewać, że kolejne kraje wyciągną rękę po pomoc. Każdy, co zrozumiałe, będzie chciał wyszarpnąć jak najwięcej dla siebie. A kołdra ma przecież ograniczenia. I w tym jest miejsce szczególne dla wartości wspólnych i europejskiej odpowiedzialności. Bez mądrości i solidarności rozszarpiemy Europę. Bogatsi wezmą swoje zabawki i dadzą sobie spokój z solidarnością i wyrównywaniem szans.
Z drugiej strony ktoś powie, dlaczego mamy płacić za nieudolność innych, za życie ponad stan, a nawet za lenistwo. Ale system społeczny jest tak ułożony i system wartości też do tego się odwołuje, że silniejszy pomaga słabszemu. Wcale nie dlatego, że tak wypada, ale dlatego, że to mu się opłaca. Lepiej mieć bogatego sąsiada, który nie tylko nie będzie czyhać na bogactwo, ale i kupi towary, a wtedy wszyscy będą się rozwijać i na solidarności korzystać. Pomagajmy więc słabszym krajom w tarapatach, ale z odpowiednimi rygorami i według jasnego programu naprawy. Na tym polega dziś Europa - to połączenie wartości uniwersalnych i mądrych interesów. Nie może zabraknąć żadnego z tych członów.
Nie inaczej jest w Polsce, gdzie trwałe od wieków wartości pomagają nam społecznie współistnieć, budują wspólnotę. I nie przeszkadzają, a nawet pomagają w codziennym życiu, interesach i działaniach politycznych. Nie ma więc powodów, żeby to niszczyć i podważać. Nie czas na walkę z krzyżem. Czas na dobre rozwiązania.
Prezydent Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski