Były prezydent Świnoujścia wyląduje na ulicy?
Obecny radny świnoujski a wcześniej prezydent tego miasta Stanisław Możejko ma wyrok eksmisyjny z mieszkania komunalnego. Możejko zalegał z opłatami za czynsz, traktujemy więc go jak każdego innego mieszkańca - tłumaczą władze Świnoujścia.
05.03.2009 | aktual.: 05.03.2009 18:48
Z kolei Możejko wyjaśniał, że wszystkie zaległości, których dotyczy wyrok eksmisyjny, już spłacił, chociaż przyznaje też, że ma kolejne. Nie chciał jednak powiedzieć, czy w związku z wyrokiem wyprowadzi się z mieszkania.
Niewykluczone, że Możejko trafi do mieszkania tymczasowego, czyli specjalnego kontenera dla eksmitowanych, które miasto planuje w najbliższym czasie sprowadzić.
Rzecznik prezydenta Świnoujścia Robert Karelus powiedział, że na razie nie ma daty eksmisji Możejki, bo miasto nie ma wolnych lokali zastępczych, ale gdy pojawią się możliwości, data zostanie wyznaczona.
Karelus dodał, że Możejko ma kilkunastotysięczny dług za "bezumowne zajmowanie lokalu komunalnego". Przyznał, że część długu radny spłacił. Podkreślił jednak, że miasto traktuje radnego tam samo jak innych dłużników. Zwrócił przy tym uwagę, że jako osoba publiczna były prezydent niejednokrotnie wypowiadał się o konieczności przestrzegania praworządności.
Możejko wraz z dwojgiem dzieci zajmuje ponad 70-metrowe mieszkanie w atrakcyjnej części Świnoujścia. Czynsz za lokal wynosi ok. 600 zł miesięcznie.
Według urzędników miejskich pierwsze zaległości w opłatach za mieszkanie powstały już w 1996 r.
Jako prezydent miasta Możejko zarabiał ok. 11 tys. zł miesięcznie. Funkcję tę pełnił w latach 1998-2000 r. Jako radny pobiera dietę ok. 1,5 tys. zł. Jest też wydawcą lokalnego tygodnika "Nowy Wyspiarz".
Możejko powiedział, że rzeczywiście zalega z płatnościami, ale wszystkie te, których dotyczył wyrok eksmisyjny uregulował. Jak tłumaczył, jego trudna sytuacja finansowa powstała w związku z walką, którą wytoczył "układowi" w Świnoujściu.
Miałem wiele spraw skarbowych, cywilnych w związku z moją działalnością i walką z nieprawidłowościami w mieście. To było świadome niszczenie mnie. Wiele kosztowali adwokaci. Teraz komornik ściąga mi nawet pieniądze z diety radnego. Na życie zostaje mi niecałe 500 zł miesięcznie - dodał.
Pytany, czy przeprowadzi się do lokalu zastępczego odparł, że nie zdradzi swojej strategii.