Były prezydent Opola wykupił się z aresztu
Były prezydent Opola i późniejszy wojewoda
Leszek P. wyszedł z aresztu śledczego po wpłaceniu
150 tys. zł kaucji. Prokurator chce, by Leszek P. wrócił do aresztu.
Po wyjściu z aresztu były prezydent nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. "Przykro mi, nie udzielam żadnych informacji" - powiedział i szybko wsiadł do samochodu.
Prokuratura będzie się domagać ponownego zastosowania aresztu wobec podejrzanego. "Złożymy zażalenie na postanowienie sądu. Nie godzimy się z tezą, że w przebywaniu podejrzanego na wolności nie ma zagrożenia dla śledztwa. My takie zagrożenie widzimy" - powiedział w poniedziałek rzecznik opolskiej prokuratury okręgowej Roman Wawrzynek.
Były prezydent został aresztowany pod zarzutem korupcji i nadużycia władzy. Opolska prokuratura okręgowa bada działalność byłego zarządu miasta pod kątem nieprawidłowości przy gospodarowaniu mieniem komunalnym, przy sprzedaży gruntów należących do miasta i nadużyć w miejskiej spółce "Dobre Domy". Na osiedlu, które spółka budowała, wciąż część rodzin nie ma mieszkań mimo wpłacenia wymaganych pieniędzy.
Zdaniem prokuratora, Leszek P. ma dziś dużą większą wiedzę o śledztwie. "Jego wiedza o tym, co się dzieje w śledztwie, jest dziś większa niż przed aresztowaniem, stąd obawa mataczenia" - tłumaczył prokurator.
W areszcie bez możliwości wpłacenia kaucji pozostaje były przewodniczący Rady Miasta Opola Stanisław D., któremu prokurator również zarzuca korupcję.
"Obaj podejrzani są w takiej samej sytuacji prawnej, więc powinni również być w takiej samej sytuacji procesowej, czyli w areszcie. Co do jednego i drugiego mamy te same obawy" - podsumował prokurator.
Leszek P. jest członkiem SLD. W sobotę zarząd wojewódzki Sojuszu w Opolu wysłał do sądu partyjnego wniosek o wydalenie go z partii.