Były premier kandyduje i ignoruje internautów
Wtorkowa „Rzeczpospolita” pisała, że Platforma Obywatelska stawia w kampanii eruowyborczej na internet. Lider śląskich kandydatów Jerzy Buzek uważa jednak inaczej. W dzień zamierzonej publikacji, która miała pojawić się w Wirtualnej Polsce i przedstawiać założenia programowe kandydata, sztab byłego premiera zrezygnował i oznajmił, że na internet jednak nie postawi.
21.05.2009 | aktual.: 21.05.2009 13:48
- Kampania internetowa już się rozpoczęła i będzie obejmowała przede wszystkim Berlin, Paryż, Toronto oraz Sydney – mówiła „Rzeczpospolitej” Sylwia Michalska ze sztabu wyborczego PO. Tak wygląda kampania w środowiskach polonijnych, w kraju sytuacja przedstawia się już inaczej.
Wirtualna Polska skierowała do wszystkich „jedynkowych” kandydatów dziesięciu list ogólnopolskich ankietę z pytaniami związanymi z Unią Europejską i pracą w europarlamencie. Sztaby „jedynek” PO w większości odpowiedziały na nasze pytania.
Gotowość do wzięcia udziału w ankiecie zapewniał także sztab śląskiego lidera Jerzego Buzka. - Jesteście dla nas ważnym medium – potwierdzał Robert Smoliński, szef sztabu byłego premiera.
Po tygodniach oczekiwań, w dzień zamierzonej publikacji zespół prof. Buzka zmienił jednak stanowisko. Robert Smoliński poinformował, że rezygnuje z udziału śląskiego lidera w ankiecie Wirtualnej Polski. W uzasadnieniu zaznaczył tylko, że sztab nie chce stawiać na internet.
Postawy takiej nie pochwala inny kandydat Jacek Kurski (PiS). – Jestem zaskoczony przejawem pewnej arogancji pana premiera. Może jest już pewny, że wygra – mówi Kurski Wirtualnej Polsce.
Zdziwienia nie kryje też Janusz Palikot (PO). – Obserwuję wzrastający poziom tchórzostwa przed tymi wyborami. Obywatele powinni odczytać ten sygnał. W przypadku Jerzego Buzka jestem zaskoczony, ale nie powinno to mieć miejsca – opowiada nam Palikot.
- W kraju nie stawiamy na kampanię w internecie jakoś wyjątkowo. Zależy nam na tym, ale nie jakoś szczególnie – opowiada Wirtualnej Polsce Dorota Ostrowska z ogólnopolskiego sztabu wyborczego Platformy. - Za granicą z kolei nikt nie będzie prowadził bezpośredniej kampanii. W związku z czym internet będzie dla nas najbardziej aktywnym medium – dodaje Ostrowska.
Przedstawicielka sztabu PO wyjaśnia, że jedynakowi kandydaci mają własne sztaby i własną politykę. - Jeżeli sztab prof. Buzka podjął taką decyzję, to nie możemy tego podważać – mówi Ostrowska.
W przypadku kandydatów Platformy, która wygrała wybory parlamentarne w 2007 r. głównie dzięki ludziom młodym, marginalizowanie internetu wydaje się raczej niewskazane. Być może niektórzy polscy pretendenci do stanowiska europosła godzą się z opinią szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w jednym z wywiadów skojarzył internatów z wizerunkiem pijącego piwo entuzjasty pornografii.
Jeśli zatem rozpoznawalny kandydat nie chce stawiać na internet, to czy liczy przede wszystkim na wysokie słupki sondażowe? Jeśli PO trafi do Berlina i do Sydney, to czy dotrze też do Siemiatycz, Goleniowa albo Kalet?