PolskaByły poseł: rozstaję się z kochanką

Były poseł: rozstaję się z kochanką

Powrót na uczelnię jako wykładowca, kontynuowanie pracy w szpitalu, ale przede wszystkich odpoczynek od polityki - to niektóre plany parlamentarzystów, których zabraknie w nowej kadencji. Jedni odpoczywają po trudnej kampanii, inni szukają pracy. Jeszcze inni "rozstają się z kochanką, jaką była praca w sejmie" i wracają do tego, co "kochają najbardziej" czyli do pracy naukowej.

W sejmie nie znajdzie się dotychczasowy wiceszef klubu SLD Marek Wikiński, który startował w wyborach z okręgu radomskiego i otrzymał 8,3 tys. głosów. Był to co prawda najlepszy wynik z radomskiej listy Sojuszu, jednak z powodu słabego rezultatu partii, SLD nie wprowadził z tego okręgu żadnego posła do sejmu.

Wikiński był w sejmie przez 14 lat. Jak powiedział, ciężko mu się będzie rozstać z parlamentem, bo przeżył tutaj wiele doniosłych wydarzeń, m.in. wejście Polski do UE.

Wikiński chce wrócić do pracy na Politechnice Radomskiej, gdzie będzie prowadził wykłady. Jak podkreśla - już jako szeregowy członek SLD (w poniedziałek zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego SLD na Mazowszu) - będzie przyglądał się pracy nowego sejmu. - Będę też obserwował postępy w budowie toru formuły 1 w Radomiu, który - jak zapowiadał w kampanii kandydat, a teraz poseł z Ruchu Palikota Armand Ryfiński - będzie w tym mieście budowany - powiedział ironicznie Wikiński.

W sejmie zabraknie też Marka Balickiego (SLD), byłego ministra zdrowia. Jak powiedział, będzie kontynuował pracę w służbie zdrowia. - Będę robić to co robiłem, czyli będę dyrektorem szpitala Wolskiego w Warszawie. To drugi szpital, którym zarządzam z sukcesami - zaznaczył. Balicki startował z drugiego miejsca warszawskiej listy SLD, otrzymując ponad 9 tys. głosów.

Mandatu posła nie zdobyła jedynka na lubuskiej liście PSL, minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak, otrzymując ponad 4,5 tys. głosów. Fedak będzie zasiadać w rządzie do 22 listopada, kiedy to premier Donald Tusk ma przedstawić nowy gabinet.

W nowej kadencji sejmu nie zobaczymy byłego minister sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który startował z 6 miejsca warszawskiej listy PO. Jak zaznaczył, obecnie odpoczywa od polityki. - Teraz chcę się oderwać od tego wszystkiego, codzienności polityczno-medialnej. Wyjadę w jakieś przyjemne miejsce - mówił.

Pytany, gdzie będzie szukał zatrudnienia, powiedział, że na razie nie chce tego zdradzać. Czuma zaznaczył też, że czuje lekki żal z powodu opuszczenia sejmu. - Nie jest to jednak żal, który zbija z nóg. Jestem szczerym demokratą i potrafię uszanować decyzję wyborców - dodał.

W ławach sejmowych w nowej kadencji nie zasiądzie jedynka warszawskiej listy PJN Paweł Poncyljusz, pomimo że głosowało na niego prawie 25 tys. osób. PJN nie przekroczyła bowiem progu wyborczego, otrzymując 2,19% poparcia. Poncyljusz zaznaczył, że nie podjął jeszcze decyzji co do swojej przyszłości.

Decyzji nie podjęła także inna kandydatka PJN do sejmu Elżbieta Jakubiak, startująca z gdyńskiego okręgu wyborczego. - Pewnie podejmę jakąś pracę. Najprawdopodobniej zacznę jej szukać - powiedziała.

Dotychczasowy poseł niezrzeszony, karnista prof. Marian Filar, który bez powodzenia ubiegał się o mandat senatora z komitetu Unia Prezydentów - Obywatele do Senatu, zapewnił, że na brak zajęć nie będzie narzekał. - Wracam do tego co kocham najbardziej, do pracy naukowej i zajęć ze studentami, będę to robił z największą determinacją. Rozstaję się z kochanką, jaką była praca w sejmie - powiedział.

W nowej kadencji senatu zabraknie wicemarszałka Zbigniewa Romaszewskiego, który nieprzerwanie zasiadał w tej Izbie od 1989 roku. Zdradził, że zastanawia się nad swoją przyszłością. - Na razie odpoczywam po ciężkiej kampanii - powiedział. Podkreślił jednak, że planuje dalej działać na rzecz praworządności w Polsce. - Uważam, że obecnie w wymiarze sprawiedliwości mamy do czynienia z kryzysem. Wymaga on pewnych zmian o charakterze konstytucyjnym. Zastanawiam się w jaki sposób to zrobić - mówił.

Do parlamentu nie wszedł także dotychczasowy poseł niezrzeszony Andrzej Celiński, który ubiegał się o mandat senatora. Podkreślił, że znalazł się w takiej samej sytuacji, jak każdy inny obywatel, który stracił pracę. - Jestem stale zatrudniony na UW. Jeśli nie znajdę czegoś konkurencyjnego, to zostanę tam - dodał.

Jak przypomina portal money.pl, każdy z parlamentarzystów, który nie zdobył mandatu w kolejnej kadencji może liczyć na blisko 30 tys. zł odprawy, niezależnie od tego, czy zasiadał w ławach na Wiejskiej przez całą kadencję, czy tylko przez kilka miesięcy. Według wyliczeń portalu, dotyczy to aż 194 parlamentarzystów - 148 posłów i 46 senatorów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
posłowiewybory parlamentarnesejm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)