Były ministrant dźgnął księdza 35 razy - grozi mu 25 lat
8 listopada częstochowski sąd okręgowy ogłosi wyrok w procesie 20-letniego Dawida M., oskarżonego o zabójstwo proboszcza z podczęstochowskiej Blachowni (Śląskie). Prokurator zażądał dla mężczyzny, który zadał duchownemu 35 ciosów nożem, kary 25 lat więzienia.
02.11.2010 | aktual.: 02.11.2010 15:30
Zdaniem oskarżenia, mężczyzna, który długo był ministrantem w tej parafii, kierował się motywem rabunkowym.
Proces, który z uwagi na charakter sprawy odbywał się z wyłączeniem jawności, rozpoczął się w czerwcu 2009 r. We wtorek sąd wysłuchał wystąpień końcowych stron. Prokurator zażądał dla oskarżonego maksymalnej kary, 25 lat więzienia.
Obrońca oskarżonego, mec. Paweł Pojnar powiedział, że wniósł przed sądem, by biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności sprawy skład orzekający wymierzył jego klientowi możliwie łagodną karę. Jak dodał adwokat, obrona nie zgadza się z kwalifikacją przyjętą przez prokuraturę - że było to połączone z rozbojem zabójstwo. Nie chciał mówić o szczegółach ze względu na niejawny charakter procesu.
Do zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami regionu, doszło w sierpniu 2008 roku. Ciało 47-letniego proboszcza z parafii pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela w Blachowni-Błaszczykach znaleziono na plebani. Sprawca ukradł 600 zł.
Zatrzymany po kilku dniach Dawid M., były ministrant, najpierw przyznał się do winy, potem się z tego wycofał. W śledztwie mówił o motywie osobistym swojego postępowania - twierdził, że w przeszłości ksiądz go molestował. Po przesłuchaniu świadków i opiniach biegłych prokuratura wykluczyła taką wersję.
Do zgromadzonych już w trakcie procesu dowodów dotyczących tego wątku sprawy prokurator Tomasz Ozimek nie chciał się odnosić, tłumacząc to wyłączeniem jawności procesu.
Kierując do sądu akt oskarżenia prokuratura podawała, że w listopadzie 2007 r. Dawid wraz z innym byłym ministrantem ukradli 20 tys. zł z parafialnego sejfu. Zabrali klucze, kiedy ksiądz odprawiał mszę. Sprawa wyszła na jaw dopiero podczas śledztwa w sprawie zabójstwa, wcześniej nikt nie zgłosił przestępstwa.
Prokuratorzy są pewni, że w sierpniu 2008 r. Dawid chciał po raz drugi okraść proboszcza, tym razem na własną rękę. Znał zwyczaje księdza, wiedział, że gdy zamyka garaż zostawia otwarte drzwi do mieszkania. Właśnie wtedy zakradł się i ukrył wewnątrz.
Z ustaleń postępowania wynika, że napastnik zamierzał ogłuszyć duchownego drzewcem flagi, potem skrępować i zakleić usta taśmą. Plan się nie powiódł, bo ksiądz zaczął się bronić, rozpoznał Dawida. Wtedy nastolatek użył noża, którym zadał duchownemu 35 ciosów. Uciekł wyrzucając w lesie nóż, rękawiczki i taśmę klejącą.
Chłopak przyznał w czasie śledztwa, że rzeczywiście doprowadził do śmierci księdza, ale - jak twierdzi - nie chciał zabić proboszcza, a jedynie go nastraszyć. Dawid dopuścił się zbrodni na trzy dni przed ukończeniem 18. roku życia. Dlatego nie grozi mu dożywocie, ale maksymalnie do 25 lat więzienia.