Były kandydat na prezydenta odpowiada za antysemityzm
Po serii oświadczeń i wniosków formalnych, łącznie z próbą wyłączenia sędzi, przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces sześciu osób oskarżonych m.in. o upowszechnianie treści antysemickich. Wśród oskarżonych jest lider Polskiej Partii Narodowej (PPN) Leszek Bubel. Stawił się on przed południem w sądzie, ale po kolejnej przerwie na rozpatrzenie wniosków formalnych składanych przez niego i innych oskarżonych już na salę rozpraw nie wrócił.
Wcześniej Bubel twierdził, że źle się czuje i domagał się odroczenia procesu. Złożył wniosek o zmianę swego obrońcy, potem chciał wyłączenia sędzi.
Mimo nieobecności Bubla sąd rozpoczął proces, uznając, że został on zawiadomiony prawidłowo, więc nie ma przeszkód do odczytania aktu oskarżenia.
Proces nie mógł się zacząć od października ubiegłego roku. Wówczas sąd oddalił wniosek Bubla i jeszcze dwóch oskarżonych o umorzenie postępowania. Potem powołał biegłego by ocenił, czy lider PPN może brać udział w procesie, bo uskarżał się na zły stan zdrowia i składał stosowne zaświadczenia lekarskie.
Sprawa dotyczy upowszechniania treści antysemickich i nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych w wydawanych przez Bubla pismach.
Zarzuty dotyczą publikacji z czasu od stycznia do października 2005 roku. Pismo trafiało do obiegu jako dodatek do dwóch innych pism, m.in. o treści satyrycznej, na których wydawanie Bubel ma formalne zezwolenia i które są zarejestrowane.
Chodzi o - jak podawała prokuratura - publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz publiczne znieważanie grupy ludności z powodu przynależności do narodu żydowskiego, poprzez publikowanie i upowszechnianie treści antysemickich.
Śledztwo zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez jednego z białostoczan. Chodziło o plakaty o treści antysemickiej, które zauważył na ulicach. Na plakatach był m.in. adres strony internetowej i tą drogą prokuratura dotarła do autorów publikacji.
Zarzuty rozpowszechniania plakatów, umieszczania takich treści na stronach internetowych, postawiono dwóm osobom - kobiecie i mężczyźnie.
Potem w śledztwie pojawiły się pisma, jak się okazało, wydawane przez Leszka Bubla, który sam określa się jako "naczelny antysemita RP". We wtorek w kuluarach sądowych Bubel pokazywał pisma dziennikarzom przekonując, że nie ma tam zabronionych treści.