Były doradca Clintona: Demokraci będą dalej budować tarczę
Jeśli Demokraci wygrają wybory prezydenckie w
Stanach Zjednoczonych, będą kontynuować program obrony
przeciwrakietowej - uważa były doradca prezydenta Billa Clintona
do spraw bezpieczeństwa Robert Bell.
03.03.2008 20:50
Wiele znanych postaci w Stanach Zjednoczonych wyraża głębokie przekonanie, że pod rządami demokratycznego prezydenta poparcie dla tarczy nadal będzie silne. I ja osobiście uważam, że tak właśnie będzie - powiedział Bell w Warszawie na spotkaniu zorganizowanym przez ambasadę Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem Bella, administracja wyłoniona przez prezydenta z Partii Demokratycznej może się odróżniać od obecnej tym, że położy silniejszy nacisk na współpracę z Rosjanami w kontroli zbrojeń i powróci do układów rozbrojeniowych, które administracja republikańska uznała za nieadekwatne do dzisiejszej sytuacji.
Bell przekonywał, że za rozbudową amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej przemawia zagrożenie ze strony Iranu. Jak powiedział, Iran dąży do dominującej pozycji w regionie, a najprostszym sposobem osiągnięcia tej pozycji jest budowa arsenału nuklearnego. Za najlepszy sposób przekonania Iranu, że nie warto kroczyć tą drogą, Bell uważa budowę systemu antyrakietowego. Argumentował, że niebawem w zasięgu irańskich rakiet będzie każda europejska stolica. Zaznaczył, że postawa Iranu niepokoiła także Radę Bezpieczeństwa ONZ, UE i Rosję.
Bell - który w latach 1999-2003 był zastępcą sekretarza generalnego NATO do spraw inwestycji obronnych, a obecnie jest wiceprezesem firmy technologicznej pracującej m.in. dla amerykańskiego wojska - argumentował też, że własny rozbudowany system obrony przeciwrakietowej ma już Rosja, a budowany przez NATO system ALTBMD (Wielowarstwowa Obrona Antyrakietowa Teatru Działań) ma chronić wojska NATO poza obszarem sojuszu, ale już nie obywateli państw członkowskich.
Rozmowy o udostępnieniu terenu w Polsce pod instalacje systemu obrony przeciwrakietowej trwają drugi rok. W Polsce Amerykanie chcą umieścić bazę z 10 rakietami przechwytującymi, a w Czechach radar. System ma chronić terytorium USA, ich wojska i instalacje w innych krajach oraz część terytoriów państw członkowskich przed atakiem ze strony tzw. państw nieprzewidywalnych. USA zaliczają do nich Iran. Instalacjom w Czechach i Polsce sprzeciwia się Rosja.