Były chłopak Iwony Wieczorek kilka razy zmieniał zeznania. "Ma coś za uszami"

Czy były chłopak Iwony Wieczorek miał związek z jej zaginięciem? Tak uważa Sylwester Latkowski i przekonuje, że wskazują na to akta sprawy. Przejrzeliśmy dokumenty. W zeznaniach mężczyzny jest sporo niejasności. Kilkukrotnie zmieniał on zdanie, gdy śledczy pytali go o to, gdzie był w momencie zaginięcia dziewczyny, a jego telefon logował się w pobliżu trasy, którą 19-latka wracała do domu.

Były chłopak Iwony Wieczorek kilka razy zmieniał zeznania. "Ma coś za uszami"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Dominik Werner
Magda Mieśnik

Były partner dziewczyny pierwszy raz był przesłuchiwany kilka dni po zaginięciu Iwony Wieczorek. Zeznał wówczas, że była ona jego dziewczyną, a zarazem kuzynką i rozstali się dwa miesiące przed jej zniknięciem. "Tej nocy przebywałem na deptaku w okolicach swojego osiedla z kolegami. Przebywaliśmy tam do około drugiej w nocy, a następnie udaliśmy się do domów" – mówił wówczas o nocy, gdy Iwona zaginęła.

Rok później jego wersja się zmieniła. Śledczy przesłuchali go w czerwcu 2011 r. "Siedzieliśmy na deptaku, około pierwszej w nocy poszedłem prosto do domu. Już nie wychodziłem" – zeznał. Osoba prowadząca przesłuchanie dopytywała go, dlaczego wobec tego jego telefon loguje się o godzinie drugiej przy ulicy Parkowej w Sopocie? "Nie wiem, może do kogoś wydzwaniałem. Wtedy musiałem być z tymi kolegami, co mówiłem. Nie wiem, co robiłem na ulicy Parkowej. Musiałem tam przechodzić" – odpowiedział były chłopak Iwony Wieczorek.

To droga, którą szła Iwona Wieczorek w noc zaginięcia. Widziało ją kilka osób:

Obraz
© WP.PL | Beata Kitowska

Śledczy chcieli wiedzieć, co mężczyzna robił w noc zaginięcia dziewczyny o godzinie 2:54 w okolicy Obrońców Wybrzeża, 3:27 przy ulicy Brzozowej, 3:31 Obrońców Wybrzeża i 3:32 Obrońców Wybrzeża. Te informacje pochodzą z miejsc, gdzie logował się telefon mężczyzny. "O 3:32 to na pewno już zmierzałem do domu, a tamtych godzin nie pamiętam. Może jeździliśmy razem autem. To stwierdzenie, że o 1:00 poszedłem do domu, było nieprawdziwe. Nie wiem, o której godzinie byłem w domu" – po raz kolejny zmienił swoją wersję.

Przesłuchująca osoba dopytywała go, dlaczego w poprzednich zeznaniach stwierdził, że był w domu już o pierwszej w nocy. "To nie był dla mnie żaden wyjątkowy dzień. Ja nie pamiętam nawet, co robiłem dwa dni temu" – odparł mężczyzna.

Jak wynika z ustaleń śledczych, były chłopak Iwony Wieczorek w noc jej zaginięcia przebywał w pobliżu jej trasy powrotnej do domu. Wcześniej był w klubie Banana Beach w gdańskim Jelitkowie, co potwierdziła m.in. jedna z koleżanek zaginionej dziewczyny. W czasie przesłuchania mężczyzna jednak zaprzeczył, że przebywał w tym miejscu. Zeznał, że w tym czasie siedział na ławce z kolegami na nadmorskim deptaku. Gdy śledczy powiedzieli mu, że świadkowie widzieli go w dyskotece, odparł: "Ja wiem, że byłem w Banana Beach z dziewczyną, ale nie kojarzę tego z datą 17 lipca 2010 roku. Następnego dnia pojechałem do Chałup, ale nie pamiętam z kim" – odpowiedział.

Na początku grudnia ukaże się książka sylwestra Latkowskiego "Układ trójmiejski", w której jest opisana m.in. sprawa Iwony Wieczorek. Dziennikarz publikuje tam rozmowę z policjantem, który zna akta tego śledztwa. Funkcjonariusz stwierdza, że były chłopak 19-latki "ma coś za uszami". "Innych jak przesłuchiwano, to mieli luz. A on cały czas był spięty. Hipoteza jest taka, że przesadzili, że było o jedno uderzenie za dużo. Dysponowali samochodem" – mówi rozmówca Latkowskiego. Z akt sprawy wynika, że tydzień przed zaginięciem Iwona Wieczorek mogła zostać pobita przez kolegów byłego chłopaka.

Matka Iwony Wieczorek nie zgadza się z ustaleniami dziennikarza. – To bzdura. Jeśli chodzi rzeczywiście o tego chłopaka, to nie miał z tym nic wspólnego – mówi Wirtualnej Polsce Iwona Kinda-Wieczorek.

19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła w drodze z imprezy w Sopocie do domu w Gdańsku. Wieczór spędziła z koleżanką Adrią oraz trzema poznanymi niedawno kolegami: Adrianem, Markiem i Pawłem. Ostatni raz widzieli ją ok. 2:50 nad ranem, gdy po kłótni opuściła klub i udała się w stronę domu. Między 3 a 4 rano rozmawiała jeszcze z koleżanką przez telefon. Monitoring miejski zarejestrował, jak idzie nadmorskim deptakiem w rejonie Jelitkowa, jednej z dzielnic Gdańska. Od domu dzieliło ją 20 minut.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (207)