Były agent służb: szefowie kazali mi szukać haków na ich poprzedników
W rozmowie z TVN24 były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego stwierdził, że kierownictwo poleciło mu sprawdzanie poprzedniego szefostwa.
- Śledztwo miało być prowadzone pod kątem popełnienia przestępstwa - wyznał Wojciech B.
Sprawa byłego funkcjonariusza CBA wybuchła kilka tygodni temu za sprawą publikacji tygodnika "NIE". Gazeta w okładkowym tekście opisała seksaferę na Podkarpaciu Według informacji do których dotarli dziennikarze, jednym z klientów agencji towarzyskiej miał być marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Polityk zaprzeczył oraz skierował pozew przeciwko tygodnikowi.
Zeznania byłego człowieka służb
Jak ustalili dziennikarze TVN24 Wojciech J. został zatrudniony w biurze 2016 roku i niemal od razu miał uzyskać dostępy do najważniejszych dokumentów, w tym do tych dotyczących NATO i UE. Były agent miał być dobrze oceniany przez kierownictwo.
- Wyłączono mnie spod kurateli, meldowałem się tylko do szefa CBA - mówi w rozmowie z TVN24 Wojciech J.. Jak twierdzi mężczyzna, jego głównym zadaniem, które usłyszał od przełożonych, było "szukanie haków" na byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego - Pawła Wojtunika oraz byłego dyrektora Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - gen. Krzysztofa Bondaryka.
Zobacz także: Strajk nauczycieli. Michał Kamiński staje w obronie Agaty Kornhauser-Dudy
Afera podkarpacka
Jak mówił Wojciech J. na Podkarpaciu miał badać sprawę pobytu Wojtunika oraz kilku funkcjonariuszy biura. - Miałem robić okazanie czy nie korzystano wtedy z prostytutek i czy nie dochodziło do przyjmowania korzyści majątkowych - przyznał były agent. Według niego nie udało mu się udowodnić ani jednej rzeczy sugerowanej przez kierownictwo. - Ocieczek (wiceszef CBA - przyp. red.) był niepocieszony, że nie dało się tego zweryfikować po jego myśli - przyznaje w rozmowie.
Wojciech J. stwierdził także, że w trakcie prowadzonej operacji na południu Polski, natrafił jednak na zupełnie inny wątek. - Nagrania ważnego polityka PiS z prostytutką przekazał mi informator - przyznał w rozmowie. - Potem zaczęły się kłopoty. Powiedziałem naczelnikowi - mówił Wojciech J.
Według byłego agenta, po spisaniu stosownych dokumentów, nagrania schował w szafie pancernej. Potem miano mu je ukraść.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: TVN24