Byli w rodzinnym mieście sędziego Szmydta. To mówią o nim sąsiedzi
Dziennikarze "Faktu" pojawili się w rodzinnej miejscowości sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł na Białoruś. Z relacji sąsiadów wynika, że uciekinier sporadycznie pojawiał się w Ostrołęce i nie interesował się swoimi rodzicami. W rodzinnym mieście wciąż mieszka jego brat.
Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej "niezależnej postawy politycznej".
Wniosek o tymczasowe aresztowanie
W środę wieczorem na swoim koncie na portalu X minister sprawiedliwości Adam Bodnar przekazał, że "Prokuratura Krajowa złożyła właśnie wniosek do sądu dyscyplinarnego NSA o wydanie uchwały zezwalającej na pociągnięcie sędziego Tomasza Szmydta do odpowiedzialności karnej" - napisał szef MS. "PK wnosi również o zezwolenie na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Zarzut: szpiegostwo" - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szmydt twierdzi także, że udało mu się wywieźć z Polski "tajne dokumenty w formie papierowej i elektronicznej".
Odwiedzili miejscowość sędziego uciekiniera
Dziennikarze "Faktu" pojawili się w jego rodzinnej miejscowości. Sędzia pochodzi z Ostrołęki w woj. mazowieckim. Jak czytamy - rodzina mieszkała w niewielkim szeregowcu w spokojnej części miasta. Sąsiedzi doskonale go pamiętają, jednak nie mają o uciekinierze dobrego zdania. Rodzice sędziego zmarli kilka lat temu. W Ostrołęce wciąż mieszka jego brat. Według relacji sąsiadów - Tomasz Szmydt nie miał dobrych kontaktów z rodziną.
- Tomek wyjechał na studia i sporadycznie odwiedzał rodziców. Bywał tu naprawdę bardzo rzadko - powiedziała pani Lidia. Sędzia miał się także nie interesować losem rodziców.
W domu po zmarłych rodzicach wciąż mieszka brat sędziego. Sąsiedzi twierdzą, że nie chce on mieć nic wspólnego z uciekinierem. "Okazuje się, że również z nim sędzia Szmydt nie ma najlepszych kontaktów. Jego brat jest nauczycielem historii, spokojnym człowiekiem, szanowanym przez sąsiadów. Zdecydowanie inaczej wypowiadają się o sędzim zdrajcy. Wspominają, że na relacji braci cieniem musiało się położyć zachowanie Tomasza. Nie wiedzą dokładnie, co ich poróżniło, ale mówią wprost, że byli na wojennej stopie" - ustalili dziennikarze "Faktu".
Co zaskakujące - sąsiedzi nie są zaskoczeni ucieczką sędziego. Według ich relacji Szmydt dość często jeździł na Białoruś.