"Byłem izolowany". Karpiński o pobycie w więzieniu
Włodzimierz Karpiński został zatrzymany w związku ze stołeczną aferą śmieciową. 16 października opuścił areszt w Mysłowicach. Teraz opowiedział, jak wyglądała jego cela.
Karpiński został zatrzymany w lutym w związku z tzw. aferą śmieciową. Usłyszał zarzuty korupcyjne związane z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie. Według prokuratury przyjął 5 mln zł łapówki.
- Cela miała koło dziewięć metrów kwadratowych, zakratowane okna i zbrojoną szybę. Miałem w niej stołek, stolik i przykręcone do podłogi łóżko. Byłem izolowany, mieszkałem sam - powiedział w programie "Wieczorny Express".
Po dziewięciu miesiącach w areszcie Karpiński wyszedł na wolność. Wszystko dlatego, że zdobył mandat europosła, który zapewnia mu immunitet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszukiwany listem gończym złapany. Ucieszył się, że idzie do więzienia
Jak relacjonuje Karpiński, w więzieniu głównie czytał. Porównuje spędzony tam czasu do "piekła". Polityk schudł niemal 20 kilogramów, twierdzi, że głównie z powodu stresu - podaje "Super Express".
Pierwsze chwile na wolności
- Ucałowałem próg domu. Wyściskałem żonę i wszystkich bliskich. Jeszcze w celi miałem marzenie, żeby wytarzać się w trawie i oczywiście to zrobiłem. Zapamiętam też do końca życia pierwsze domowe jedzenie - wspomina europoseł.
W programie Karpiński zapewniał także, że jest niewinny. - Nawet nie zajmowałem się tym obszarem, którego dotyczą zarzuty. Zarzut, że manipulowałem jakimiś przetargami, czy specyfikacjami, jest absolutnie chybiony. Pracował nad tym cały kilkunastoosobowy zespół - dodał.
Czytaj także:
Źródło: superexpress.pl