Była jednak awaria w ukraińskiej elektrowni atomowej
"29 maja w Rówieńskiej Elektrowni Atomowej doszło do nieznacznej awarii bez wycieku radiacyjnego". Powiadomił o tym ponad tydzień po fakcie dyrektor wykonawczy kompanii "Energoatom" Wiktor Stowbun w wywiadzie udzielonym stacji telewizyjnej Inter.
06.06.2008 | aktual.: 06.06.2008 22:30
System ochronny zaalarmował o pęknięciu rury dostarczającej wodę do reaktora. Doszło do tego w drugim obiegu, który nie łączy się z materiałami radioaktywnymi. Pęknięta rura została wymieniona i obecnie reaktor już pracuje - powiedział Stowbun.
Wyciek był niewielki; nie ma żadnego porównania z sytuacją w elektrowni atomowej w Słowenii. Jeśli tam wyciek osiągnął około trzech metrów sześciennych, to u nas jedynie trzy litry na godzinę, przy dopuszczalnym poziomie 4l/godz - mówił.
"To oświadczenie nadeszło tydzień po awarii. Przez cały ten czas władza, nie zważając na zaniepokojenie ze strony społeczeństwa, dementowała informacje o jakichkolwiek przestojach w pracy ukraińskich elektrowni" - pisze ukraiński portal ZIK.
Kompania Energoatom - operator wszystkich czterech elektrowni atomowych na Ukrainie - zaprzecza oskarżeniom o zatajanie informacji.
Media zwracają uwagę, że oświadczenie pojawiło się w tydzień po awarii i że przez cały ten czas władze - nie bacząc na zaniepokojenie ludności - dementowały sugestie jakichkolwiek zakłóceń w pracy ukraińskich elektrowni atomowych. Piszą, że do tej pory na stronie internetowej Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych widnieje oświadczenie: "Tylko bez paniki; poziom radioaktywności w kraju jest w normie".
Zdarzeniu w Równem przypisany jest zerowy, najniższy współczynnik na skali incydentów atomowych. Od początku roku w ukraińskich elektrowniach atomowych odnotowano około 10 takich usterek.
Zainteresowanie incydentem sprzed tygodnia spotęgowała awaria w elektrowni atomowej Krszko w Słowenii, gdzie doszło w środę do niewielkiego wycieku chłodziwa z pierwotnego układu chłodzenia, w związku z czym podjęto decyzję o wyłączeniu reaktora.