Była cudownym dzieckiem. 97‑letnia Ruth Slenczyńska nadal zachwyca grą
Jest ostatnią żyjącą uczennicą Siergieja Rachmaninowa. I najstarszą aktywną wykonawczynią, która budzi podziw nie tylko stażem, ale także wyjątkowym talentem i sprawnością zarówno fizyczną, jak i umysłową, nie tak częstą wśród dobiegających setki osób. Ruth Slenczyńska obchodzi właśnie 97. urodziny, a w marcu wyda kolejną płytę.
Pianistka, która w wieku czterech lat dała swój pierwszy recital i którą okrzyknięto wówczas jednym z największych "cudów muzycznych" od czasów Mozarta, nagrała właśnie krążek "My Life In Music". Zawiera on muzykę jej dawnego nauczyciela, Siergieja Rachmaninowa, i Fryderyka Chopina. "Kto słyszał o pianiście w moim wieku" - śmieje się artystka, komentując własny projekt jako "niewiarygodny".
Występuje od lat 20. XX wieku. Jak opisuje BBC News, na światowych scenach zadebiutowała jako sześciolatka. Zagrała wówczas w Berlinie, Paryż oklaskiwał ją rok później.
Ojciec pianistki, Josef Slenczyński, był znanym skrzypkiem, dyrektorem Konserwatorium Warszawskiego. Walczył na frontach I wojny światowej i odniósł rany, które przerwały jego muzyczną karierę. Wyjechał do Ameryki. Wszystkie ambicje postanowił przenieść na córeczkę. Wyznaczył jej los tuż po jej przyjściu na świat.
A Five Year Old Prodigy (1930)
Konsekwentnie realizował swoją wizję. W wieku trzech lat dziewczynka była już zaznajomiona z podstawową teorią muzyki i harmonią, ciężko pracowała nad techniką gry. Jednak narzucony jej przez ojca morderczy harmonogram nauki i występów spowodował ogromny stres.
Trudne dzieciństwo cudownego dziecka. Ruth Slenczyńska w wieku 97 lat nadal koncertuje
W swojej autobiografii z 1957 roku opisała, jak surowe były zasady, którym podporządkował ją ojciec. "Powód, dla którego ludzie byli zaskoczeni tym, co mogę zrobić przy pianinie, był całkiem prosty. Ojciec kazał mi ćwiczyć dziewięć godzin dziennie, każdego dnia tygodnia" - napisała.
Zrelacjonowała, że każdą potrzebę zabawy, przyłączenia się do beztroskich chwil, spędzanych przez jej siostry bawiące się lalkami, skaczące na skakankach, grające w piłkę, ojciec kwitował słowami: "To wszystko dla dzieci! Nie jesteś dzieckiem. Jesteś muzykiem. Trzymaj się z dala od tych dzieciaków i ich głupich gier. To wszystko jest stratą czasu! Musisz zachowywać się jak dorosła".
Nic dziwnego, że jako 15-latka Ruth przeszła załamanie emocjonalne i zbuntowała się. Odcięła się od ojca, zapisała się na psychologię na Uniwersytecie Kalifornijskim i uciekła z kolegą ze studiów. Ale na szczęście nigdy nie przestała grać. Ponownie na scenie stanęła w 1951 roku, występując na Festiwalu Carmel.
"To niezwykłe, że Ruth zadebiutowała na koncercie przed narodzinami kolorowych filmów i mniej więcej w tym samym czasie, co narodziny telewizji. Fakt, że dziewięć dekad później nadal jest na szczycie, jest niezwykły. Bardzo trudno jest pomyśleć o kimkolwiek, w jakimkolwiek zawodzie, kto osiągnął tak długotrwały okres doskonałości" - powiedzieli przedstawiciele nowojorskiej wytwórni Decca Classics, która po 66 latach ponownie wydaje płytę Slenczyńskiej.