Była betanka: bito nas i molestowano
Bicie, molestowanie i pranie mózgów. Tak wyglądała codzienność betanek w Kazimierzu Dolnym - pisze "Dziennik". Cytuje wypowiedź jednej z byłej zakonnic, która opowiada, że w klasztorze dochodziło do aktów przemocy i molestowania seksualnego.
12.12.2007 | aktual.: 12.12.2007 09:29
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/eksmisja-betanek-zdjecia-archiwalne-6038674975466625g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/eksmisja-betanek-zdjecia-archiwalne-6038674975466625g )
Eksmisja betanek
Opowieść byłej betanki, która opuściła klasztor jeszcze przed eksmisją, wyemitowała we wtorek telewizja TVN. Dziewczyny miały siniaki, podbite oczy, podrapania. Żadna z nas nigdy nie pytała, co się stało. Wszystkie wiedziałyśmy, słychać było z pokoju krzyki, płacze. Żadna nie pytała, bo bałyśmy się. A poza tym naprawdę wierzyłyśmy, że to dla ich dobra, że taka jest metoda wypędzania złego ducha - opowiada kobieta.
Jak mówi była zakonnica, wtystarczyło, że matka przełożona Jadwiga Ligocka czy zakonnik Roman Komaryczko stwierdzili, że ktoś dziwnie się zachowuje. Kazała także nam się włączyć (...). Nie umiałam tak bić. Ona potrafiłaby nawet zabić, gdyby stwierdziła, że Jezus jej każe- wspomina.
Była betanka opowiada też o molestowaniu. Zdjął mi majtki i sobie też zdjął, i położył się na mnie. Leżał parę minut, ubrał się i wyszedł - wspomina. Wszystko działo się za przyzwoleniem przełożonej.
Prokuratura i policja od czasu eksmisji, czyli od dwóch miesięcy, nie może znaleźć byłych zakonnic. Sprawdzamy, co działo się w klasztorze._Wspólnie z policją próbujemy ustalić, gdzie przebywają te osoby_- mówi "Dziennikowi" Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.