Był tajniakiem, ale w zarządzie radia na razie pozostanie
Rada Nadzorcza Polskiego Radia nie podjęła decyzji w sprawie odwołania z zarządu spółki Włodzimierza Syty, który przyznał się, że był świadomym, tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL-u. W ubiegły piątek złożył on rezygnację.
Podczas poniedziałkowego posiedzenia Rady nie było quorum, wymaganego do głosowania nad odwołaniem członka zarządu. Uczestniczyło w nim bowiem 6 osób ,a decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu rezygnacji musi podjąć co najmniej 7 z 9 członków Rady Nadzorczej.
Przewodniczący Rady Andrzej Długosz powiedział, że prawdopodobnie 30 września Rada Nadzorcza Radia będzie głosowała w sprawie odwołania Włodzimierza Syty z zarządu Polskiego Radia.
W oświadczeniu Włodzimierz Syta wyjaśnił, że w latach 80, jako pracownik Telewizji Polskiej, pisał na polecenie oficera Ministerstwa Spraw Wewnętrznych opracowania, dotyczące aktualnych wydarzeń oraz problemów społecznych i politycznych. Opracowania te miały być dostarczane najwyższym władzom państwowym.
Włodzimierz Syta oświadczył również, że nie pisał żadnych donosów, ani nie otrzymywał pieniędzy czy też innych gratyfikacji od PRL-owskich służb.
Według przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Juliusza Brauna byłoby bardzo niewłaściwe, gdyby były współpracownik komunistycznych służb sprawował wysoką funkcję w mediach publicznych.
Włodzimierz Syta wszedł do zarządu Polskiego Radia z rekomendacji Unii Pracy. (an)