Był dyrektorem u Wawrzyka Opowiada, jak załatwiano wizy w MSZ

- Edgara Kobosa nigdy nie spotkałem osobiście. Działania Piotra Wawrzyka, w mojej ocenie, nie wykraczały poza pewną przyjętą praktykę i nie wzbudzały naszego podejrzenia – mówił przed komisją śledczą ds. afery wizowej były dyrektor departamentu konsularnego MSZ. Marcin Jakubowski był pierwszym przesłuchiwanym we wtorek świadkiem.

Marcin Jakubowski podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. afery wizowej
Marcin Jakubowski podczas posiedzenia sejmowej komisji śledczej ds. afery wizowej
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Radek Pietruszka
Justyna Lasota-Krawczyk

Komisja śledcza ds. afery wizowej kontynuuje we wtorek przesłuchania świadków. Jako pierwszy pojawił się przed nią Marcin Jakubowski były dyrektor departamentu konsularnego MSZ.

Były dyrektor w MSZ w resorcie pracował od 2003 r. na różnych stanowiskach. Jak poinformował, od września 2021 roku do początku września 2023 roku był dyrektorem departamentu konsularnego. Dodał, że jego bezpośrednim przełożonym w tym czasie był ówczesny wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.

Szef komisji śledczej Michał Szczerba pytał m.in. o dyskusję, zainicjowaną, według niego, w MSZ przez ówczesną zastępczynię Jakubowskiego - Beatę Brzywczy. Jakubowski odpowiedział, że chodzi o element dyskusji departamentu konsularnego z konsulami w kwestii pojawiających się problemów konsularnych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szczerba przytoczył dane z debaty, według których 1/3 zatrudnionych w Polsce cudzoziemców pracuje w niepełnym wymiarze czasu pracy, a w przypadku 1/5 zatrudnionych pracowników - nie kończy się to zgłoszeniem do ZUS.

Więcej wiz niż pracowników?

Ponadto, według Szczerby, na przestrzeni kilku lat do ZUS zgłoszono ok. 1 mln pracowników, w sytuacji gdy "tytuły prawne, umożliwiające pracę w Polsce, uzyskało kilkukrotnie więcej pracowników".

- Czy te dane mogą sugerować, że wydajemy znacząco więcej wiz aniżeli pojawia się pracowników w Polsce, w szczególności tych, którzy są zgłaszani do ZUS? – pytał szef komisji.

- My wydajemy znacznie mniej wiz niż jest wydawanych pozwoleń na pracę. To są liczby, które są nieporównywalne zupełnie, więc w tym zakresie myślę, że nie - odpowiedział świadek. - Natomiast problemem, który jest odnotywany przez konsulów, jest to, że tych pozwoleń na pracę jest wydawanych bardzo dużo, co nijak się ma i nie współgra z liczbą wydawanych wiz (…). Jest wielokrotnie więcej osób, które mogłyby złożyć wnioski wizowe, ale ich nie składa - dodał.

Jakubowski o współpracy z Wawrzykiem

Szczerba pytał również o sytuacje związane z Wawrzykiem, w których, jak stwierdził przewodniczący komisji, "w ilościach hurtowych były przekazywane nazwiska obcokrajowców z różnych części świata, polecenia, oczekiwania co do konkretnych rozstrzygnięć, potraktowania sprawy priorytetowo".

Świadek odparł, że o ile dobrze pamięta korespondencję z Brzywczy oraz z Wawrzykiem, to nie było tam mowy o jakichkolwiek rozstrzygnięciach. Jakubowski podkreślił, że rozstrzygnięcia leżą w gestii konsulów.

- Jeśli chodzi o skierowanie uwagi konsulów na jakieś duże grupy, które gdzieś mogą wnioskować o wizę, to taka praktyka w MSZ istnieje i istniała, bardziej lub mniej sformalizowana – zauważył. Dodał, że chodziło np. o osoby, które otrzymywały stypendia, czy np. gdy w Polsce przygotowywana jest jakaś duża impreza międzynarodowa.

"Pana Kobosa nigdy nie spotkałem"

Jakubowski pytany był także o listy osób, które miały być przekazane do jego departamentu przez asystentkę Wawrzyka, a miały być potraktowane priorytetowo przy wydawaniu wiz.

- O tym, że listy pochodzą od pana Kobosa (Edgar Kobos, były współpracownik Piotra Wawrzyka - przyp. red.), to my wiemy o tym post factum. Wiedzieliśmy wyrywkowo w przypadku omawianych przez państwa dość szeroko dyskusji dotyczących kwestii mumbajskich, grupy filmowców. W większości innych przypadków - nie mieliśmy takiej wiedzy - zapewnił świadek.

- Pana Kobosa nigdy nie spotkałem. Wbrew temu, co wczoraj słyszałem, że był dość częstym gościem w MSZ, ja nie spotkałem go nigdy osobiście. Rozmawiałem z nim telefonicznie dwukrotnie w końcu stycznia i to też nie ja do niego dzwoniłem – tłumaczył.

Działania Wawrzyka nie budziły podejrzeń?

Jakubowski zapewnił również, że "działania pana ministra (ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka - przyp. red.) nie wykraczały, w mojej ocenie wtedy, kiedy mieliśmy do czynienia z nimi, poza pewną przyjętą praktykę i nie wzbudzały jakiegoś naszego podejrzenia".

W dalszej części przesłuchania świadek podkreślił, że nie przypomina sobie "żadnej takiej dyspozycji pana ministra, która wskazywałaby na to, że mamy wydać wizę". - To były dyspozycje dotyczące stricte umożliwienia dostępu do złożenia wniosku wizowego - mówił Jakubowski.

"Intencją było wsparcie konsulatów"

Świadek był też pytany o zapytania Wawrzyka ws. przebiegu procedowania niektórych wniosków wizowych, a także o to, czy zaangażowanie wiceministra na rzecz jednego pośrednika lobbującego za wizami może być korupcjogenne. Jakubowski odpowiedział, że z perspektywy "być może tak".

- Ale w momencie, kiedy się to działo, my tej informacji nie mieliśmy - dodał. - Dla nas nie było jasne od samego początku, nie wiedzieliśmy skąd minister i od kogo otrzymuje zapytania. Założenie było takie, że minister prowadzi zarówno biuro poselskie, jak i jest aktywnym politykiem, ma skargi, które do niego wpływają z różnych podmiotów i z różnych stron - mówił Jakubowski.

- Intencją nie było zastępowanie konsulatów, ale wsparcie konsulatów, które borykały się w tym momencie z bardzo dużą ilością osób oczekujących na możliwość złożenia wizy – oświadczył Jakubowski, odpowiadając na pytanie o rozszerzenia centrum decyzji wizowych na 21 krajów - w tym Indie, Iran, Nigeria czy Pakistan.

Według Jakubowskiego wykaz krajów, objętych rozszerzeniem, wynikał z wewnętrznej analizy. - Z notatki z połowy grudnia i z kwestii obciążenia urzędów konsularnych. Ten wykaz powstawał w wydziale ruchu osobowego departamentu konsularnego – powiedział świadek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (93)