Był dyrektorem u Wawrzyka Opowiada, jak załatwiano wizy w MSZ
- Edgara Kobosa nigdy nie spotkałem osobiście. Działania Piotra Wawrzyka, w mojej ocenie, nie wykraczały poza pewną przyjętą praktykę i nie wzbudzały naszego podejrzenia – mówił przed komisją śledczą ds. afery wizowej były dyrektor departamentu konsularnego MSZ. Marcin Jakubowski był pierwszym przesłuchiwanym we wtorek świadkiem.
12.03.2024 | aktual.: 12.03.2024 18:57
Komisja śledcza ds. afery wizowej kontynuuje we wtorek przesłuchania świadków. Jako pierwszy pojawił się przed nią Marcin Jakubowski były dyrektor departamentu konsularnego MSZ.
Były dyrektor w MSZ w resorcie pracował od 2003 r. na różnych stanowiskach. Jak poinformował, od września 2021 roku do początku września 2023 roku był dyrektorem departamentu konsularnego. Dodał, że jego bezpośrednim przełożonym w tym czasie był ówczesny wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Szef komisji śledczej Michał Szczerba pytał m.in. o dyskusję, zainicjowaną, według niego, w MSZ przez ówczesną zastępczynię Jakubowskiego - Beatę Brzywczy. Jakubowski odpowiedział, że chodzi o element dyskusji departamentu konsularnego z konsulami w kwestii pojawiających się problemów konsularnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczerba przytoczył dane z debaty, według których 1/3 zatrudnionych w Polsce cudzoziemców pracuje w niepełnym wymiarze czasu pracy, a w przypadku 1/5 zatrudnionych pracowników - nie kończy się to zgłoszeniem do ZUS.
Więcej wiz niż pracowników?
Ponadto, według Szczerby, na przestrzeni kilku lat do ZUS zgłoszono ok. 1 mln pracowników, w sytuacji gdy "tytuły prawne, umożliwiające pracę w Polsce, uzyskało kilkukrotnie więcej pracowników".
- Czy te dane mogą sugerować, że wydajemy znacząco więcej wiz aniżeli pojawia się pracowników w Polsce, w szczególności tych, którzy są zgłaszani do ZUS? – pytał szef komisji.
- My wydajemy znacznie mniej wiz niż jest wydawanych pozwoleń na pracę. To są liczby, które są nieporównywalne zupełnie, więc w tym zakresie myślę, że nie - odpowiedział świadek. - Natomiast problemem, który jest odnotywany przez konsulów, jest to, że tych pozwoleń na pracę jest wydawanych bardzo dużo, co nijak się ma i nie współgra z liczbą wydawanych wiz (…). Jest wielokrotnie więcej osób, które mogłyby złożyć wnioski wizowe, ale ich nie składa - dodał.
Jakubowski o współpracy z Wawrzykiem
Szczerba pytał również o sytuacje związane z Wawrzykiem, w których, jak stwierdził przewodniczący komisji, "w ilościach hurtowych były przekazywane nazwiska obcokrajowców z różnych części świata, polecenia, oczekiwania co do konkretnych rozstrzygnięć, potraktowania sprawy priorytetowo".
Świadek odparł, że o ile dobrze pamięta korespondencję z Brzywczy oraz z Wawrzykiem, to nie było tam mowy o jakichkolwiek rozstrzygnięciach. Jakubowski podkreślił, że rozstrzygnięcia leżą w gestii konsulów.
- Jeśli chodzi o skierowanie uwagi konsulów na jakieś duże grupy, które gdzieś mogą wnioskować o wizę, to taka praktyka w MSZ istnieje i istniała, bardziej lub mniej sformalizowana – zauważył. Dodał, że chodziło np. o osoby, które otrzymywały stypendia, czy np. gdy w Polsce przygotowywana jest jakaś duża impreza międzynarodowa.
"Pana Kobosa nigdy nie spotkałem"
Jakubowski pytany był także o listy osób, które miały być przekazane do jego departamentu przez asystentkę Wawrzyka, a miały być potraktowane priorytetowo przy wydawaniu wiz.
- O tym, że listy pochodzą od pana Kobosa (Edgar Kobos, były współpracownik Piotra Wawrzyka - przyp. red.), to my wiemy o tym post factum. Wiedzieliśmy wyrywkowo w przypadku omawianych przez państwa dość szeroko dyskusji dotyczących kwestii mumbajskich, grupy filmowców. W większości innych przypadków - nie mieliśmy takiej wiedzy - zapewnił świadek.
- Pana Kobosa nigdy nie spotkałem. Wbrew temu, co wczoraj słyszałem, że był dość częstym gościem w MSZ, ja nie spotkałem go nigdy osobiście. Rozmawiałem z nim telefonicznie dwukrotnie w końcu stycznia i to też nie ja do niego dzwoniłem – tłumaczył.
Działania Wawrzyka nie budziły podejrzeń?
Jakubowski zapewnił również, że "działania pana ministra (ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka - przyp. red.) nie wykraczały, w mojej ocenie wtedy, kiedy mieliśmy do czynienia z nimi, poza pewną przyjętą praktykę i nie wzbudzały jakiegoś naszego podejrzenia".
W dalszej części przesłuchania świadek podkreślił, że nie przypomina sobie "żadnej takiej dyspozycji pana ministra, która wskazywałaby na to, że mamy wydać wizę". - To były dyspozycje dotyczące stricte umożliwienia dostępu do złożenia wniosku wizowego - mówił Jakubowski.
"Intencją było wsparcie konsulatów"
Świadek był też pytany o zapytania Wawrzyka ws. przebiegu procedowania niektórych wniosków wizowych, a także o to, czy zaangażowanie wiceministra na rzecz jednego pośrednika lobbującego za wizami może być korupcjogenne. Jakubowski odpowiedział, że z perspektywy "być może tak".
- Ale w momencie, kiedy się to działo, my tej informacji nie mieliśmy - dodał. - Dla nas nie było jasne od samego początku, nie wiedzieliśmy skąd minister i od kogo otrzymuje zapytania. Założenie było takie, że minister prowadzi zarówno biuro poselskie, jak i jest aktywnym politykiem, ma skargi, które do niego wpływają z różnych podmiotów i z różnych stron - mówił Jakubowski.
- Intencją nie było zastępowanie konsulatów, ale wsparcie konsulatów, które borykały się w tym momencie z bardzo dużą ilością osób oczekujących na możliwość złożenia wizy – oświadczył Jakubowski, odpowiadając na pytanie o rozszerzenia centrum decyzji wizowych na 21 krajów - w tym Indie, Iran, Nigeria czy Pakistan.
Według Jakubowskiego wykaz krajów, objętych rozszerzeniem, wynikał z wewnętrznej analizy. - Z notatki z połowy grudnia i z kwestii obciążenia urzędów konsularnych. Ten wykaz powstawał w wydziale ruchu osobowego departamentu konsularnego – powiedział świadek.