Bydgoska prokuratura pod obserwacją
Gdańska Prokuratura Apelacyjna (PA), nadzorująca prowadzone przez prokuratury w Bydgoszczy trzy dochodzenia związane z działalnością klubu Polonia Bydgoszcz, nie ocenia na razie pracy podwładnych i oczekuje na wyniki kontroli prowadzonej przez Inspektorat Komendy Głównej Policji.
"W toku nadzoru sprawowanego przez PA zachodzi potrzeba dokonania oceny prawidłowości działań podejmowanych przez prokuratorów w tych trzech sprawach, ale oceny tej nie można dokonać z uwagi na to, iż zachodzi potrzeba zapoznania się z ustaleniami, jakie w ciągu ostatnich trzech dni zostały dokonane przez funkcjonariuszy inspektoratu Komendy Głównej Policji" - powiedział rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej, Krzysztof Trynka.
Pytany, czy prokurator, który sprawdził już akta postępowań, dopatrzył się jakichś nieprawidłowości w pracy prokuratorów z Bydgoszczy, oświadczył, że "ocena w tym zakresie byłaby przedwczesna" bez zapoznania się z ustaleniami kontrolerów z KGP.
W ostatni poniedziałek PA w Gdańsku objęła nadzór służbowy nad trzema dochodzeniami związanymi z działalnością klubu sportowego Polonia Bydgoszcz.
Dwa z nich prowadzone są przez Prokuraturę Rejonową w Bydgoszczy i dotyczą samego klubu Polonia. Trzecie zaś, kierowane przez tamtejszą Prokuraturę Okręgową, dotyczy bezpośrednio sprawy policjanta, naczelnika sekcji do walki z przestępczością gospodarczą komendy miejskiej Krzysztofa Mikietyńskiego i nieprawidłowości w policji.
Także w poniedziałek do Bydgoszczy przyjechała grupa inspektorów z Komendy Głównej Policji, aby na miejscu zbadać podawane przez media zarzuty.
Stało się to po publikacjach prasowych. W ostatni poniedziałek "Gazeta Wyborcza" i "Życie Warszawy" doniosły, że kiedy policjanci prowadzący śledztwo w sprawie bydgoskiego klubu sportowego (dotyczące wyłudzeń dotacji miejskich i niegospodarności w latach 2000-2002) dostarczyli prokuraturze dowody na powiązania klubu z SLD-owskim magistratem, biuro spraw wewnętrznych Komendy Głównej Policji zatrzymało ich za wzięcie łapówki w postaci ubrań, a ich bezpośredniemu przełożonemu Krzysztofowi Mikietyńskiemu postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych.
Według "GW", pod koniec ubiegłego roku trzech podwładnych Mikietyńskiego prowadzących akcję na miejskim targowisku zgodziło się zostawić handlarce część znalezionych u niej podrabianych firmowych ubrań w zamian za informacje o hurtowniku. Jak napisali dziennikarze gazety, handlarka dała funkcjonariuszom ok. 90 szt. dresów, kurtek i butów.
Mikietyński poświadczył odbiór zarekwirowanej odzieży. Twierdzi, ze nie wiedział o części przekazanej jego podwładnym. Policjanci z biura spraw wewnętrznych KGP znaleźli natomiast w jego gabinecie spodnie, kurtkę i parę butów, mających pochodzić z bazaru, za co Mikietyński został zawieszony w czynnościach. Bydgoska komenda miejska - na polecenie ówczesnego komendanta wojewódzkiego insp. Henryka Tokarskiego - przekazała śledztwo w sprawie klubu sportowego komendzie wojewódzkiej.
Informatorzy "ŻW" i "GW" sugerowali, że "odebranie śledztwa" nastąpiło tuż przed otrzymaniem z Urzędu Miejskiego dokumentów stawiających w "niekorzystnym świetle" m.in. byłego prezydenta Bydgoszczy Romana Jasiakiewicza.
Pytany o sprawę we wtorek minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik powiedział dziennikarzom, że rozmawiał na ten temat z komendantem głównym policji nadinsp. Leszkiem Szrederem. "Ja bym przestrzegał przed rozstrzyganiem z góry, co tam się stało. Zjawisko przejmowania postępowań przez komendę policji wyższego stopnia jest praktyką dość częstą. Trzeba sprawę wyjaśnić do końca i winni powinni odpowiedzieć" - podkreślił minister.
Insp. Tokarski, pełniący funkcję zastępcy komendanta głównego policji, powiedział w poniedziałek, że podjął decyzję o przekazaniu sprawy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy ze względu na stopień jej skomplikowania. Zastrzegł, że nie znał szczegółów sprawy, a sugerowanie, iż wiedział o powiązanych z nią działaczach SLD, "jest ogromnym nieporozumieniem".
Jasiakiewicz odrzucił w środę wysuwane pod jego adresem oskarżenia w publikacjach mediów dotyczących nieprawidłowości w klubie sportowym "Polonia". Obecnym urzędnikom magistratu zarzucił rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o nim.