Buzek: o przyszłości Ukrainy zdecydują wybory i reformy
W rok po "pomarańczowej rewolucji" sytuacja na Ukrainie jest nadal niepewna, a rezultaty tej przemiany bardzo wątłe - ocenił poseł do Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Najistotniejsze dla przyszłości tego kraju będą przyszłoroczne wybory i przeprowadzenie ważnych reform, których dotychczas nawet nie rozpoczęto - mówił były premier na konferencji "Droga ku wolności", zorganizowanej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
Ukraińcy mają przed sobą strategiczny wybór: Unia Europejska, czy Rosja. W przypadku Polski on był prosty (...) Ukraińcy są głęboko podzieleni - powiedział Buzek.
O ile Kijów i zachodnia część Ukrainy są proeuropejskie, to inne części kraju już nie. Z badań opinii wynika, że w społeczeństwie ukraińskim nie rośnie przekonanie, że należy wstąpić do UE - dodał.
Zdaniem Buzka, Polacy w "sposób gigantyczny" przyczynili się do tego, że Ukraińcy zaczęli się czuć niezależnym, wyzwolonym narodem, który myśli o przyszłości swojej ojczyzny, a nie o podległości wobec Rosji.
Nikt tutaj niczego nie ujmuje Rosjanom. To jest wielki, wspaniały naród, z wielką przeszłością. My się tylko boimy Rosji niedemokratycznej i zawsze się będziemy bali i Ukraińcy też mają te obawy - zaznaczył Buzek.
Eurodeputowany przekonywał, że to, co dzieje się na Ukrainie, ma wpływ na sytuację na całym świecie i nie tylko dla Polski jest sprawą o znaczeniu strategicznym.
"Pomarańczowa rewolucja" dała szansę, że stabilizacja rozszerzy się na inne kraje europejskie. Ukraina jest kluczem do rozwiązania sytuacji w Rosji - powiedział i dodał, że "Rosja nie istnieje bez Ukrainy jako potęga".
Były premier wspominał, że kiedy przed rokiem przemawiał na kijowskim Majdanie, życzył Ukraińcom wytrwałości. Zgromadzeni zrozumieli, że chodzi mu o kilka tygodni, do zwycięstwa rewolucji.
Nie sprecyzowałem tego wtedy wystarczająco mocno, zapewne dlatego miałem taki entuzjazm w tym tłumie. Ja im chciałem powiedzieć, że ich czeka 15 lat wyrzeczeń i to w sytuacji stałego zagrożenia ze strony Rosji, która w różny sposób szantażuje Ukraińców, bo władze rosyjskie wiedzą, że demokracja i wolny rynek, i w miarę bezkorupcyjny system na Ukrainie - to się musi prędzej czy później rozszerzyć na Rosję - powiedział b. premier.
Hasła "pomarańczowej rewolucji" - dodał b. premier - mówiły o wprowadzeniu podstawowych reguł państwa demokratycznego. Jednak Ukraina dopiero czeka na reformy. Przyczyną zwłoki są zbliżające się wybory, zaplanowane na wiosnę przyszłego roku. Te wybory zadecydują, jaka będzie przyszłość Ukrainy - podkreślił Buzek.
Bardzo groźne - uważa eurodeputowany - jest pęknięcie w gronie organizatorów "pomarańczowej rewolucji". Jeżeli reformatorzy wygrają wybory, będą musieli przystąpić do naprawy państwa. Za to zaś zwykle płaci się spadkiem popularności.
Sytuację na Ukrainie pogarsza dodatkowo kryzys w UE, w której, poza Polską i innymi nowymi członkami Wspólnoty, niechętnie mówi się o przyjęciu Ukrainy. Ważniejszym tematem jest ewentualne rozszerzenie Unii o Turcję. Bardzo trudno będzie zwiększyć proeuropejskość Ukraińców, skoro UE ma taki dystans do tego kraju - ostrzegł Buzek.