ŚwiatBush w defensywie, akcje Powella w górę, Rice i Rumsfelda w dół

Bush w defensywie, akcje Powella w górę, Rice i Rumsfelda w dół

"W sprawie Iraku Bush
jest teraz w defensywie" - napisał dziennikarz
"Washington Post" Dan Balz, komentując telewizyjne przemówienie
prezydenta USA, w tym jego apel do innych krajów, aby pomogły
Ameryce ustabilizować Irak.

08.09.2003 17:40

Zdaniem Balza, ton wystąpienia Busha, a także moment, jaki wybrał, by je wygłosić, "świadczą o nerwowości w Białym Domu".

Opozycyjni demokraci uznali, że prezydent jest w coraz trudniejszej sytuacji, i zaostrzyli swe ataki. Były gubernator stanu Vermont i potencjalny rywal Busha w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Howard Dean powiedział, że "piętnastominutowe przemówienie nie zrekompensuje 15 miesięcy wprowadzania w błąd amerykańskiej opinii publicznej co do tego, dlaczego powinniśmy byli rozpocząć wojnę z Irakiem, ani 15 tygodni błędów przy odbudowie Iraku".

Demokratyczny senator Joseph Lieberman, który zdecydowanie poparł wojnę z Saddamem, też sceptycznie ocenił wystąpienie prezydenta, oświadczając, że Bush przedstawił "pewien cel, ale nie plan" wygrania pokoju.

Komentatorzy amerykańscy i brytyjscy oceniają, że apel do ONZ o pomoc, zakładający zwiększenie roli Narodów Zjednoczonych w misji stabilizacyjnej, oznacza istotną zmianę podejścia Waszyngtonu do Iraku i odzwierciedla zmianę układu sił między jastrzębiami i gołębiami w administracji Busha.

Reuter przypomina, że zwolennicy twardej linii w Pentagonie i inni upierali się, aby dominującą rolę w operacji militarnej i w politycznej odbudowie Iraku zastrzec dla Stanów Zjednoczonych. Departament Stanu był zaś od początku bardziej skłonny przystać na zwiększenie udziału ONZ i społeczności międzynarodowej w tym przedsięwzięciu.

"Teraz, gdy wojska amerykańskie okazały się przeciążone, minister obrony Donald Rumsfeld jest atakowany za to, że źle przygotował plany na okres powojenny, natomiast, jak się zdaje, umocniła się pozycja sekretarza stanu Colina Powella" - napisała waszyngtońska korespondentka Reutera Carol Giacomo.

Brytyjski "Observer" pisze, że Bush zwrócił się o pomoc do ONZ, bo posłuchał ostrzeżeń Powella, że jeśli tego nie zrobi, później będzie musiał zapłacić jeszcze wyższą cenę. Wskaźniki aprobaty dla prezydenta spadły do około 55 procent - około 20 punktów procentowych poniżej wskaźników jego ojca po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Bush senior przegrał rok później wybory prezydenckie. Przegrał głównie z powodu zastoju w gospodarce - ale obecnie gospodarka amerykańska jest w gorszym stanie niż wtedy.

Tygodnik brytyjski dodaje następnie: "W Białym Domu rosną akcje Colina Powella jako czołowego gołębia, a spadają akcje Condoleezzy Rice, jastrzębiej doradczyni prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego".

"Condi Rice ma kłopoty - powiedziało jedno ze źródeł w Whitehall (rządzie brytyjskim). - Od samego początku wciąż się myliła, jej prognozy okazywały się błędne, podczas gdy oceny Colina Powella stale się sprawdzały".

Według "Observera" słowa ministra obrony Donalda Rumsfelda wypowiadane podczas wizyty w Iraku, że sytuacja w tym kraju "poprawia się z każdym dniem", brzmią fałszywie.

Poufny raport amerykańskiego Kolegium Szefów Sztabu, którego treść przeciekła do mediów w zeszłym tygodniu, objaśnia przyczyny kryzysu pospiesznym i wadliwym planowaniem - skupieniem zbytniej uwagi na inwazji, a za małej na organizowaniu pokoju.

Amerykańskie jastrzębie są zaskoczone tym, że nie sprawdzają się ich prognozy na temat Iraku. "Oni naprawdę wierzyli w to, co mówili, i są zaszokowani, że sprawy potoczyły się inaczej" - powiedział cytowany przez "Observera" politolog z Uniwersytetu San Francisco Richard Stoll. (iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)