Bush o amerykańskiej strategii wobec Iraku
Prezydent USA George W. Bush zaapelował do Kongresu o przyznanie dodatkowych 87 miliardów dolarów na ustabilizowanie sytuacji w Iraku i Afganistanie i na ich odbudowę. Wezwał też ONZ do pomocy w stabilizacji Iraku i do zwiększenia tam liczebności wojsk z innych krajów.
Bush wygłosił w niedzielę wieczorem przemówienie telewizyjne, w którym tłumaczył Amerykanom strategię Stanów Zjednoczonych w Iraku. Zakomunikował, że jest tam obecnie blisko 130 tysięcy żołnierzy USA, co według dowództwa amerykańskiego wystarcza do realizacji powierzonych im zadań.
Bush powiedział jednak, iż Amerykanom pomagają dwie dywizje wielonarodowe, jedna pod dowództwem brytyjskim, a druga pod polskim, liczące łącznie ponad 20 tysięcy żołnierzy. Dodał przy tym, że "nasi dowódcy proszą o trzecią dywizję wielonarodową", aby "bardziej równomiernie podzielić się zadaniami".
Dywizja wielonarodowa dowodzona przez Brytyjczyków odpowiada za strefę południową. W skład dywizji, oprócz około 11 tysięcy żołnierzy brytyjskich, wchodzi około 3 tysięcy Włochów, 1100 Holendrów, 1000 Australijczyków, 700 Czechów i 370 Duńczyków.
Dywizja wielonarodowa dowodzona przez generała Andrzeja Tyszkiewicza jest mniejsza - liczy około 9 tysięcy żołnierzy i ma do dyspozycji kontyngent amerykański w sile 2500 ludzi. Jednak strefa południowa jest większa od środkowo-południowej; znajdują się tam pola naftowe, porty i drugie co do wielkości miasto Iraku, Basra. Jednym z zadań "brytyjskiej" dywizji wielonarodowej jest ochrona szybów, rurociągów, rafinerii i terminali naftowych.
Bush poprosił w niedzielnym wystąpieniu swych rodaków o cierpliwość. Przestrzegł, że amerykańscy żołnierze mogą nadal ginąć w Iraku, gdzie obecnie znajduje się "centralny front" wojny z terrorem.
"Wrogowie wolności toczą tam desperacki bój i tam też muszą być pokonani. Potrzeba na to czasu i wymaga to poświęceń. Ale zrobimy, co konieczne, aby odnieść zwycięstwo w wojnie z terrorem" - powiedział.
Prezydent oświadczył, że strategia amerykańska w Iraku ma trzy cele: "zniszczenie terrorystów, pozyskanie poparcia innych krajów dla wolnego Iraku i dopomożenie Irakijczykom w przejęciu odpowiedzialności za swoją obronę i swoją przyszłość".
Bush powiedział, że na północy Iraku sytuacja jest ogólnie biorąc stabilna, trwa tam odbudowa i umacnia się lokalna administracja. "Te same tendencje występują na południu mimo niedawnych ataków grup terrorystycznych". Większość ataków następuje "między Bagdadem i Tikritem, dawnym bastionem Saddama Husajna".
Jako przykłady stopniowego "przekazywania suwerenności i władzy Irakijczykom" prezydent wymienił utworzenie irackiej Rady Zarządzającej i powołanie irackiego gabinetu ministrów (podporządkowanego zarówno Radzie Zarządzającej, jak i amerykańskiemu administratorowi Iraku, Paulowi Bremerowi). Podał, że w przeszło 90% miast i miasteczek Iraku działają lokalne rady, a około 60 tysięcy Irakijczyków służy już w policji, straży granicznej, obronie cywilnej i w pierwszych pododdziałach tworzonej obecnie nowej armii irackiej.
Prezydent nie podał, do kiedy amerykańskie wojska będą okupować Irak. Nie przekazał też żadnych informacji na temat poszukiwań irackiej broni masowej zagłady, która była bezpośrednim powodem rozpoczęcia wojny z Saddamem Husajnem.
Bush wezwał Radę Bezpieczeństwa ONZ, aby przyjęła nową rezolucję, która pozwoli zaangażować w Iraku wojska z większej liczby krajów. USA przedstawiły już członkom Rady projekt takiej rezolucji.
"Wiem, że nie wszyscy nasi przyjaciele zgodzili się z naszą decyzją obalenia Saddama Husajna. Jednak nie możemy pozwolić sobie na to, by dawne nieporozumienia utrudniały nam wykonywanie zadań chwili obecnej" - podkreślił Bush.
Wcześniej amerykański sekretarz stanu Colin Powell oświadczył w wywiadzie telewizyjnym, że USA liczą, iż społeczność międzynarodowa wyśle do Iraku dodatkowe 10-15 tysięcy żołnierzy na pomoc w stabilizowaniu sytuacji w tym kraju.
Indie, Pakistan, Rosja i jeszcze kilka krajów wyraziło gotowość skierowania swych wojsk do Iraku, jeśli ONZ da wyraźny mandat dla takiej misji. Jednak Rosja, a zwłaszcza Francja, inny stały członek Rady Bezpieczeństwa, uważają, że w zamian Stany Zjednoczone powinny zgodzić się na przyznanie ONZ w Iraku znacznie większej roli. Amerykanie chcieliby zaś zachować dla siebie dowództwo nad siłami stabilizacyjnymi i stanowisko cywilnego administratora Iraku.
Bush oświadczył, że budżet przewidziany na wydatki związane z odbudową Iraku jest bliski wyczerpania. "Nasza strategia w Iraku wymaga nowych zasobów" - powiedział.
Dodał, że wkrótce wystąpi do Kongresu o dodatkowe 87 miliardów dolarów. Z tej sumy 66 miliardów dolarów administracja przeznaczy na operacje militarne i działalność wywiadowczą w Iraku, Afganistanie i w innych krajach.
Na razie brak szczegółów, w jaki sposób rząd Busha zamierza sfinansować dodatkowe wydatki związane z okupacją Iraku.
Amerykański prezydent podkreślił, że w Iraku wojska USA zmagają się nie tylko z miejscowymi zwolennikami starego reżimu, ale także z "zagranicznymi terrorystami, którzy przybyli do Iraku, aby prowadzić tam swą wojnę z Ameryką i z innymi wolnymi narodami".
"Nie mamy pewności, do jakiego stopnia te grupy ze sobą współpracują. Wiemy jednak, że mają wspólny cel - przywrócenie w Iraku tyranii" - powiedział Bush.