"Bush kładł nacisk na to, co łączy USA i Europę"
Prezydent George W. Bush, przemawiając w Brukseli, minimalizował kwestie sporne i kładł nacisk na to, co łączy USA i Europę - ocenił amerykanista prof. Krzysztof Michałek. Jego zdaniem, bardzo ważne
były słowa o euroatlantyckiej przyszłości Ukrainy.
Amerykański prezydent nakreślił ewentualny plan działań, które mogą być prowadzone wspólnie, np. bliskowschodni proces pokojowy. Na czoło tego ewentualnego, wspólnego harmonogramu działań - podkreślił polski ekspert - wysuwa się kwestia pokoju palestyńsko- izraelskiego.
To jest kwestia, która staje się priorytetem w polityce amerykańskiej. Ale jest też niezwykle ważna - staje się coraz ważniejsza - z punktu widzenia pojedynczych państw europejskich, np. Francji, jak i Unii Europejskiej jako całości - ocenił prof. Michałek.
Zauważył też, że po raz pierwszy padło stwierdzenie, iż nie tylko dla państw sąsiadujących z Ukrainą, jak Polska czy Litwa, ale także dla USA i UE wspólnym celem powinno być utrzymanie prozachodniego kursu w tym kraju, a także członkostwo Ukrainy w strukturach euroatlantyckich.
To bardzo ważne stwierdzenie i dla samej Ukrainy i dla krajów wspomagających ją wcześniej, np. Polski i Litwy. W programie, zakreślonym przez prezydenta Busha, staje się to elementem budującym łączność między Europą a Stanami Zjednoczonymi - powiedział prof. Michałek.
Podkreślił także wagę słów Busha dotyczących Ukrainy w kontekście tych, które padły pod adresem Rosji. Bush powiedział, że Rosja powinna pamiętać o działaniach w kierunku stworzenia państwa prawa i demokracji.
W opinii prof. Michałka, zestawienie wątków ukraińskiego i rosyjskiego sugeruje, iż USA "w drugiej kadencji Busha zdecydowane będą prowadzić wobec Rosji politykę, w której nie będą używane dwa standardy, tylko jeden standard krajów demokratycznych, przestrzegania praw człowieka itp".
Podjęcie wątku ukraińskiego sugeruje też - zdaniem prof. Michałka - że według Busha, "Rosja powinna jednak pogodzić się z perspektywą, iż strefa wpływów rosyjskich nie będzie utrzymywać się w całym obszarze poradzieckim, tylko będzie ograniczona do samej Rosji, bądź ewentualnie do niektórych obszarów Azji Środkowej". Ale - dodał - trzeba zauważyć, że amerykański prezydent wymienił Gruzję jako kraj również wymagający wsparcia wspólnoty europejskiej i USA.
Prof. Michałek ocenił, że filozofia całego przemówienia Busha sprowadza się m.in. do pomniejszania roli kwestii spornych w relacjach USA i Europy. Widać to - według niego - w wątkach dotyczących Iraku.
__Nie było mowy o argumentacji, którą stosowano wcześniej, czyli broń masowego rażenia bądź obalenie Saddama Husseina. Te dwa elementy znikły. Pojawia się natomiast historia Iraku pisana od 30 stycznia 2005, czyli od wyborów parlamentarnych,/i> - zaznaczył prof. Michałek.
Jak dodał, prezydent Bush mówi: wspierajmy tych ludzi, którzy opowiadają się za demokracją, a jednocześnie przeciw terroryzmowi, czy przeciw dyktaturze. To - zdaniem polskiego eksperta - świadoma zachęta do wspomagania procesów demokratyzacyjnych w Iraku z jednoczesnym "spuszczeniem zasłony milczenia" na spory związane z charakterem wojny, jej podstawą prawną, przebiegiem i konsekwencjami.
W przemówieniu Busha - podkreślił prof. Michałek - znalazło się też kilka gestów pod adresem całej Europy oraz kilku poszczególnych państw: Wielkiej Brytanii, Włoch, Niemiec, Francji. Zatem i europejscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych, jak Wielka Brytania, i dotychczasowi oponencie, jak np. Niemcy, zostali docenieni i potraktowani jako partnerzy w tym nowym rozdziale stosunków euroatlantyckich - ocenił.
Dodał, że Bush wielokrotnie eksponował "łączniki" między USA, a Europą - np. wspólne doświadczenia XX-wiecznej historii, czyli "walkę z tyranią - najpierw z systemami faszystowskimi, później totalitaryzmem komunistycznym".